Północ, zbuntowane krainy nie podlegające uporządkowanym prawom. Każdy może robić co mu się żywnie podoba i nie dosięgnie go sprawiedliwość. Mało kto z własnej woli pozostaje tu dłużej niż konieczne. Jednym z wyjątków jest mała wioska u podnóża gór zapomnienia. Liczy ona zaledwie trzydziestu mieszkańców, którzy pomimo sąsiedztwa orków, goblinów i innych nieprzyjaznych stworzeń, wciąż pozostają na rodzinnej ziemi.
Podczas letniego dnia, gdy słońce wisiało wysoko na niebie, jeden z mieszkańców wioski, dobrze zbudowany mężczyzna o burzy ciemnych włosów oraz gęstym zaroście na twarzy, wymachiwał siekierą, rąbiąc drew na opał. Mięśnie na przedramionach Xiona współgrały przy każdym ruchu zdradzając jego siłę. Mężczyzna nie przerywając pracy, mamrotał pod nosem, a jego czarne oczy lśniły z podniecenia. Lekki wietrzyk muskał pokryte potem ciało, gdy schylał się po kolejną partię drzewa do rozrąbania. Zacisnął dłoń na chropowatej korze i jednym szybkim ruchem rozpołowił pniak. Z zamyślenia nad wykonywaną pracą, wyrwał go instynkt. Wyczuł, że coś grozi jego sąsiadom i rodzinie. Gdy zdarzyło się to pierwszy raz, przestraszył się i szybko popędził do wioski. Dziś już jest weteranem jeśli chodzi o obronę rodzinnego domu. Westchnął i jednym słowem sprawił, że powietrze przed nim zamigotało i otworzyło wrota prowadzące na środek ukochanej wsi.
Wyszedł tuż obok studni, którą stworzył miesiące wcześniej i która zaopatrywała ludzi w niezbędną wodę. Przetarł czoło krawędzią koszuli i przygładził sterczące w każdym kierunku włosy. Spokojnym krokiem dotarł do drewnianego ogrodzenia, otaczającego siedem skromnych domków z których składała się wioska. Mieszkańcy już zgromadzili się za jego plecami, wymieniając podniecone szepty. Wąską dróżką w ich kierunku nadbiegał spory oddział orków.
Xion ponownie westchnął i przekroczył ogrodzenie wioski. Pędzący przeciwnicy, wyciągając oręż, na jego widok zakrzyknęli. Mężczyzna odłożył dzierżoną siekierę i z nienawiścią w błyszczących, czarnych oczach, wyciągnął dłonie przed siebie jednocześnie wykrzykując słowo rozkazu. Spomiędzy palców wyleciał ognisty pocisk, a czarownik już wykonywał kolejne gesty, rzucając więcej zaklęć.
Biegnący na czele, barczysty ork, uchylił się przed nadlatującym pociskiem wielkości arbuza i zaśmiał się pod nosem. Chwilę później, usłyszał huk wybuchu, a jego ciało zostało uniesione w powietrze i ciśnięte wiele stóp w kierunku w którym biegł. Czuł, że jego plecy stoją w ogniu, lecz otępienie sprawiało, że ledwo był w stanie zmusić się do przetoczenia, aby ugasić płomienie.
Jako następne zaklęcie po ognistej kuli, Xion wybrał seryjne błyskawice. Polegały one na wystrzeleniu błyskawicy w przeciwnika, która odbijała się i przechodziła dalej. W ten sposób kilku z agresorów zostało dobitych. Większa część grupy jednak nie zraziła się i pędziła dalej. Mag zacisnął szczęki i wybrał spowolnienie. Zaklęcie zmieniło twardy grunt dzielący przeciwników w błotnistą papkę. Biegnący na przedzie zaryli szerokimi pyskami w sam środek bagna. Mag nie mający ochoty na przedłużanie potyczki zdecydował się na jedno z potężniejszych zaklęć jakimi dysponował. Kilka sekund później, niebo przecięła tląca się czarna smuga i wylądowała dokładnie w miejsce największego skupienia orków. Eksplozja wyryła krater na szerokość co najmniej czterdziestu stóp, a spopielone i porozrywane ciała zielonoskórych wyrzuciła daleko poza jego obszar.
Szczęśliwi, którzy przeżyli oba wybuchy, szybko zawrócili w kierunku z którego nadeszli, poganiani kolejnymi błyskawicami szalonego maga. Były lider grupy w końcu odzyskał zmysły i ugasił płomienie tańczące na plecach. Powoli podniósł się na nogi, a przed jego oczyma ukazał się ogromny krater. Z nieba zaś spadały truchła niedawnych towarzyszy. Z nienawiścią wymierzył palcem w maga i zakrzyknął:
- Zgniesz!
Czarownik także wskazał palcem na orka, a po zakończeniu frazy z jego czubka wystrzelił czarny pocisk. Lider nie zdołał uniknąć i przyjął go na tors. Chwilę po tym poczuł jak jego wnętrzności rozpuszcza magiczny kwas. Wrzeszcząc z bólu, próbował rozedrzeć skórzaną tunikę. Piekący ból rozchodził się dalej, docierając do szyi i twarzy. Upadł na kolana próbując zedrzeć umierające tkanki. Własnymi, sterczącymi i brudnymi paznokciami rozdarł szyję z której pociekła czarna, bulgocąca posoka. Następnie zatopił je w skąpanej w rozdzierającym bólu mordzie i nie myśląc, nie wytrzymując rozorał własną twarz. Chwilę później ręce zwisły mu bezwładnie po bokach, a oczy wywróciły się, ukazując jedynie białka. Upadł bez najmniejszego hałasu.
Xion przez moment przyglądał się pobojowisku, uśmiechnął się na widok krateru po meteorycie oraz truchła lidera, którego potraktował palcem śmierci. Następnie wzruszył ramionami, podniósł siekierę i wywołując wrota wymiarów, powrócił do przerwanej pracy.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt