Manifex - wiedzmin89
A A A
W Manifexie mieszkam od zawsze. Tu się urodziłem, tu pracuję i zapewne umrę tutaj, bo mamy ogromny cmentarz. To idealne miejsce do umierania. Na pięć milionów trupów. Zakontraktowany. Wykonany. Szczycą się nim. Nie pamiętam nawet ile kosztował. Każdy się składał. Po ile to było? Po piętnaście funtów chyba. Uzbierało się i jest. Pięć milionów miejsc. Ileś tam hektarów gnijącego truchła. Gdzieś musi gnić. Właśnie wyszedłem z Zamku. Cholernie tłoczna ulica. Nienawidzę jej. Trzeba te dwanaście godzin mozolnej służby odwalić. Mundurowy ma tu szacunek. Sobota dzisiaj. Zajdę chyba do herbaciarni. Popiję, popatrzę, może ktoś złamie przepis. Muszę wystawiać co najmniej dziesięć mandatów dziennie bo stracę premię. Kaczki w stawie za głośno. Ale ich nie mogę ukarać. Ale są obserwatorzy. Trzeba podejść. No panie. Proszę nakarmić kaczki. Jak to nie ma pan chleba? To kupić proszę, piekarnia jest po drugiej stronie. Co to za bezczynne patrzenie, twoim wzrokiem się mają najeść? Posłuchał. Nici z mandatu. Mogłem od razu wlepić, ale za dobre serce mam. Idę do herbaciarni. Co za przyjemny chłód. Trzeba sobie klapnąć. Nie za dużo i nie za mało tych ludzi. Palą. Wszystko w normie. Oho, jeden nie pali. Podejdę jak skończę. A jak będzie chciał wyjść przede mną to go zatrzymam. Chyba nie będę musiał pałować? Szkoda by było tak przy wszystkich. Aaa... wypiszę teraz, na kolanie. Kelner! Dołączysz tamtemu niepalącemu panu razem z rachunkiem, dobrze? Dziękuję. Dobra ta herbata. Gorzka. Ekspresowa. Tylko funt. Za lepszą płaci się trzy. A już za tą całkiem dobrą pięć. O no jak to tak. Zaraz sprawdzę. Herbata, herbata, herbata, herbata, tu też herbata, i tam także. Proszę pana! Tak, do pana mówię. Wszyscy piją herbatę, nie może pan zamówić soku. Nie dyskutujemy. Absolutnie. Mandat? Proszę bardzo. Sto funtów. Za co? Za jajco, by pan tyle nie gadał to by było pięćdziesiąt. Ale nie. My długi język mamy. Ktoś go panu utnie. Zobaczy pan. A teraz proszę się stąd zabierać. Tak. Spokojnie. Już po sprawie. Delektujcie się swoimi herbatami za funta, trzy albo pięć. Ta za funta nie jest zła. Polecam bardzo.
10:13. Idealna pora. Eh, taka godzina to tylko w herbaciarni. Tak wpółdo wyjdę i poszukam kolejnych denatów. Wydaje się wszystko w porządku. Mało przestępstw w takich miejscach. Dopiero dwóch mam. Choć jak na tą porę to dużo. Do dwudziestej na pewno będzie komplet. Twarde krzesło. Ciekawe z czego. Może by tak się przyczepić? Szkoda fatygi. Spokojnie tu zawsze, miło. Tylko twardo troszkę. Czas iść. Przechodzę próg herbaciarni wynurzając się na szary, popękany chodnik. Mogliby to naprawić. Przecież się złożymy. Drzewa już robią się niebieskie. W końcu jesień idzie. Wolę zimę. Ale śniegu z roku na rok mniej. Klimat się załamuje. Pulli pojechał. Pewnie dostał znów wezwanie do rodziny Marconi. Będę w Zamku to zostawię zgłoszenie o ten chodnik. Ktoś się bije pod straganem. Słusznie. Ludzie muszą sobie sami wymierzać sprawiedliwość. Ja jestem od banałów. Dlaczego? Bo diabeł tkwi w szczegółach. Nikt na nie nie patrzy. Każdy duży problem sam się musi rozwiązać, jeśli zadbano o detale. A małżeństwa się rozpadają przez głupie kłótnie. Albo Polska. Za dużo wieprzowiny miała. Tyle co nie powinna. I koniec, nie ma. A po co ja mam zęba stracić, albo nos złamać? Co se mają do powiedzenia to sobie pięścią wyperswadują. Tak jest po bożemu. Oko za oko. Ząb za ząb. Czego tu chcieć? Toż to raj jest. Widzę żula. Panie kloszardzie, co pan tam ma? Proszę mi to dać. Denaturat? Dlaczego owinięty papierem? Tak nie wolno. Nie ma się czego wstydzić, nikt panu za to nic nie zrobi, ale mandat musze wypisać za ten papier. Dziesięć funtów. Trochę złomu pan sprzeda i zapłaci. Dobrze, dobrze, masz tu pan dychę, ale mandat weź. Musze wyrobić dniówkę, niech będzie moja strata.
Teraz tylko się obejrzeć za siebie. Ktoś widział? Chyba nie. Ale nigdy nie wiadomo. Donosicielstwo jest tu na porządku dziennym. Nierzadko osiąga też wysokie ceny. Nawet za takiego kogoś jak ja, inni mogą zapłacić ładne pieniądze. Komukolwiek. Pijaczkowi, dzieciakowi na rowerze, albo komuś, kto dzień i noc obserwuje sytuacje które mogą przynieść mu dochód. Teraz muszę zajść do Zamku. Zajmie mi to jakieś dwadzieścia minut. Wieści roznoszą się błyskawicznie, będę więc wiedział już kiedy dojdę. Nikt nie będzie niczego ukrywał, w końcu, jak to aktualny prezydent powiedział: "Mam dość kłamstw moich poprzedników. Będę mówił prawdę, bo jestem od nich lepszy. Więc mówię. Nie obiecam drzew kokosowych, bo tu nie wyrosną. Nie wyrosną też banany ani papaje. Od dziś będziecie oszukiwani jawnie. Okradnę was. Tego możecie być pewni." Tak samo i ja zostanę o donosie poinformowany, prosto w twarz. Może nawet powiedzą mi, kto zadenuncjował. I tak nie zdążę się zemścić. Cholera. Wezwanie do rodziny Marconi. Czyżby Pulli tak długo się z nimi użerał?
Wchodzę do kamienicy. Śmierdzi. Śmietniki pootwierane, nikt ich nie opróżnia, wokół stosy gnijących gówien. Marconi mieszkają na drugim piętrze. Nasze wizyty to prawie codzienność. Na ogół kradną prąd nieizolowanymi kablami. Nie może do nich dotrzeć, że muszę być izolowane. Trzeba czasem wyciągnąć pałkę i przejechać po nerkach. Dzieci zaczynają płakać, matka dostaje pięścią w nos, a za dwa lub trzy dni znów donos i kolejna patologia rodzinna z naszym udziałem. Już się przyzwyczaiłem. Ich dzieci urosną i będą nienawidzieć policjantów. Ci ze slumsów nas nie lubią. A przecież chodzi tylko o te głupie kable, żeby ktoś nie stanął przypadkiem. Wciągam się powoli po tych schodach. Zawsze leży na nich jakieś ścierwo. Nierzadko przy piwnicy siedzi jakiś ćpun ze strzykawką w łokciu. Albo udzie... różnie bywa, czasem zrostów jest tyle, że dają sobie w tętnicę. Ale to rzadko. Na ogół dochodzą do wniosku, że lepszy będzie strzał śmierci. Warto takiego kopnąć zawsze, podkuli się, powie dzień dobry i będzie uważał, żeby nie zarazić jakiejś dziewczynki. Choć i tak matki przychodzą co dzień skarżąc się, że jakiś złamany chuj raczył wydymać ich śliczną córeczkę. Na HIV lek wymyślili. Ale go nie sprzedają. Stwierdzili, że lepiej jak umrą. Generalnie mają głęboko tam gdzie słońce nie dochodzi to, że nie tylko narkomani chorują, że ci narkomani czasem gwałcą i zarażają. A nawet, że czasami i w szpitalu się zdarza przenieść wirus. Lepiej zgeneralizować, będzie szybciej, mniej myślenia. Stoję pod drzwiami. Nawet nie ma żadnej tabliczki. Żeby chociaż numer. Też nie. Niepotrzebny wydatek. A alkohol nie jest tani przecież. Naciskam klamkę. Drzwi nie są zamknięte. Stojąc w przedpokoju słyszę krzyki, to rozmowa, tutaj tak ona właśnie wygląda. Każdy się wydziera. Teraz jestem już w pokoju. Pulli siedzi na fotelu, jest związany. Tak słabo go przeszkolili? A może dał zwieść się rutynie, znał ich tyle lat. Nie podejrzewał. Tak. Na pewno. Pan Marconi trzyma mu nóż przy gardle. Matka stoi ze strzelbą przy piecu. Dzieci bawią się w drugim pokoju. Pewnie rodzice im kazali. Raczej nie wiedzą co się kroi. Panie Marconi. Spokojnie, proszę odłożyć nóż, zaraz wyjaśnimy sprawę. Znowu poszło o kable? Teraz słyszę: - Wypierdalaj psie. Nie twoja rzecz. Zarżnę tego służbistę, ty też chcesz? Powiedział, że napisze do urzędu, dzieci chce nam skurwiel zabrać. Zabije go, przysięgam rozkurwie tego sukinkota. - nóż przesuwa się po gardle, wypływa krew. Dużo krwi. Pulli trzęsie się, podskakuje, podryguje, nie wiem jak to nazwać. Chwytam za pistolet. Strzał.

***

Dzielnicowy Ed Martins dnia 27 września o godzinie 11:39 zginął na służbie podczas interwencji w domu rodziny Marconi. Miał 43 lata. Zostawił żonę. Bezdzietny.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
wiedzmin89 · dnia 27.09.2008 13:37 · Czytań: 736 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 2
Komentarze
ginger dnia 27.09.2008 14:41 Ocena: Bardzo dobre
Udal Ci się ten tekst. Na prawdę mi się podoba jego irracjonalność i taki sposób przedstawienia świata...
if dnia 28.09.2008 11:01 Ocena: Bardzo dobre
też mi się podoba, ale urywane zdania w takiej dawce w pewnym momencie zaczęły mnie drażnić. chwilowo. ;) chociaż rozumiem czemu miały służyć.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
08/05/2024 21:35
Dobre Jacku! Legendarna Wanda wprawdzie nie chciała Niemca,… »
Jacek Londyn
08/05/2024 20:49
Dziękuję za komentarz. To drabble napisane z potrzeby… »
Zbigniew Szczypek
08/05/2024 20:00
Januszu Tak, jak przypuszczałem, gryziesz się… »
Janusz Rosek
08/05/2024 17:58
Dziękuję za komentarz. To, co napisałeś Zbigniewie jest… »
Wiktor Orzel
08/05/2024 15:23
Fajnie się czytało, taka sobie zgrabna i całkiem zabawna… »
Zbigniew Szczypek
08/05/2024 09:56
Zdzisławie Podobało mi się Twoje opowiadanie/wspomnienie.… »
Wiktor Orzel
08/05/2024 09:45
Wstęp ma skoczy i fajny rytm, ale od tego momentu coś się… »
Jacek Londyn
07/05/2024 22:15
Dziękuję za komentarz. Cieszę się, że udało mi się oddać… »
OWSIANKO
07/05/2024 21:41
JL tekst średniofajny; Izunia jako Brazylijska krasawica i… »
Zbigniew Szczypek
07/05/2024 21:15
Florianie Trudno mi się z Tobą nie zgodzić - tak, są takie… »
Zbigniew Szczypek
07/05/2024 20:21
Januszu Wielu powie - "lepiej najgorsza prawda ale… »
Kazjuno
07/05/2024 12:19
Dzięki Zbysiu za próbę wsparcia. Z krytyką, Jacku,… »
Kazjuno
07/05/2024 11:11
Witaj Marianie, miło Cię widzieć. Wprowadzając… »
Marian
07/05/2024 07:42
"Wysiadł z samochodów" -> "Wysiadł z… »
Jacek Londyn
07/05/2024 06:40
Zbyszku, niech Ci takie myśli nie przychodzą do głowy. Nie… »
ShoutBox
  • Wiktor Orzel
  • 08/05/2024 15:19
  • To tylko przechowalnia dawno nieużywanych piór, nie jest tak źle ;)
  • Zbigniew Szczypek
  • 08/05/2024 10:00
  • Ufff! Kamień z serca... Myślałem, że znów w kostnicy leżę
  • Zbigniew Szczypek
  • 07/05/2024 20:47
  • Hallo! Czy są tu jeszcze jacyś żywi piszący? Czy tylko spadkobiercy umieszczają tu teksty, znalezione w szufladach (bo szkoda wyrzucić)? Niczym nadbagaż, zalega teraz w "przechowalni"!
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/05/2024 18:38
  • Dla przykładu, że tylko krowa nie zmienia poglądów, chciałbym polecić do przeczytania "Stołówkę", autorstwa Owsianki. A kiedyś go krytykowałem
  • Zbigniew Szczypek
  • 02/05/2024 06:22
  • "Mierni, bierni ale wierni", zamieńmy na "wierni nie są wcale mierni, gdy przestali bywać bierni!" I co wy na to? ;-}
  • Dzon
  • 30/04/2024 22:29
  • Nieczęsto tu bywam, ale przyłączam się do inicjatywy.
  • Kazjuno
  • 30/04/2024 09:33
  • Tak Mike, przykre, ale masz rację.
  • mike17
  • 28/04/2024 20:32
  • Mało nas zostało, komentujących. Masz rację, Kaziu. Ale co począć skoro ludzie nie mają woli uczestniczenia?
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty