Czarny i blondynka (1) - bekita
Proza » Długie Opowiadania » Czarny i blondynka (1)
A A A

01.03.1962 r.

Szanowna Pani Marilyn Monroe,

mam na imię Carlos i jestem Pani kolejnym wcieleniem. Proszę uważać na siebie w sierpniu. Najlepiej, gdyby Pani chodziła spać zawsze w towarzystwie kogoś zaufanego. Jeśli w Pani otoczeniu nie ma osób tego godnych znajdę odpowiedniego strażnika. Nie mogę się z Panią spotkać osobiście, ale mogę ocalić Pani życie. Proszę tylko mi zaufać.

Zapewne Pani w to nie wierzy. Trudno zrozumieć, w jaki sposób jedna dusza może jednocześnie być na ziemi w dwóch ciałach. Też nie rozumiałbym tego, gdyby nie anioł, który wytłumaczył mi to we śnie. Czas nie biegnie tak, jak go rozumiemy. Urodziłem się w innej przestrzeni, niż Pani i gdybym jak wszyscy stracił świadomość w chwili narodzenia, nigdy nawet listownie nie moglibyśmy się porozumieć. Sprawiłoby to, że nasze rzeczywistości idąc równolegle mogłyby istnieć w różnych punktach globu w teoretycznie tym samym czasie. Teoretycznie, bo w praktyce w każdym miejscu czas jest nieco inny, a łączy je tylko zaawansowanie technologiczne ludzkości.

Proszę nie lekceważyć tego listu i w sierpniu zwrócić szczególną uwagę na bezpieczny sen.

Łączę pozdrowienia

Carlos

 

Napisałem ten list wierząc, że jakieś nadprzyrodzone siły pozwolą Marilyn zrozumieć prawdę i uniknąć śmierci. Jakaś część mnie pamiętała ból wypalający trzewia i pogardliwy wzrok Jego. Nie wiem dokładnie kim był, ale na pewno tej nocy po raz pierwszy patrzył na nią w taki sposób. Miał silną pozycję w jej sercu i nawet, gdy stało się moim, abominacja Jego spojrzenia wciskała myśli w ciemny, depresyjny zakątek samotności. Musiałem ratować jestestwo wcześniejszego, jakże podziwianego ciała, stanowiącego mieszkanie mojej duszy. Anioł powiedział, że mogę osiągnąć nirwanę, jeśli tylko Marilyn zagra w "Człowieku ze złotym pistoletem". Z Rogerem Moorem w roli Bonda stanowiliby najpiękniejszą parę w historii kina, a osiągnięcie apogeum piękna zostałoby nagrodzone wiecznym spokojem duszy, która dziś spoczywa we wnętrzu takiego gangstera, jak ja.

Marilyn, wybaw!

Czułem, że właśnie dziś zanosi się konwulsyjnym płaczem i wspomina Arthura. Gdy za około 7 dni otrzyma list, będzie w lepszym nastroju. Listonosz powinien wkraczając przerwać nostalgiczne rozważania o początkach sławy.

10.03.1962 r.

- Tak, dzisiaj sfilmowali mnie nago... To moje ciało mój drogi... Nie! Nie masz prawa wstrzymać zdjęć Arturze!... (Proszę tu położyć)... Arturze!... Było mi dobrze, ale sam wiesz, że osobno jest lepiej... Błagam, daj żyć.

Marilyn odłożyła słuchawkę i zaczęła przeglądać listy. Ostatnio zauważyła, że coraz mniej adoratorów przekazuje pocztą wyrazy uwielbienia. Spojrzała w lustro wytykając sobie zmarszczki.

"Jane Russell już pół roku temu skończyła czterdzieści lat, a jednak ma gładką cerę. Podobno to zasługa olejku różanego. A ty co? Nawet o wsmarowaniu zwykłego kremu potrafisz zapomnieć. Niedługo Jayne lub inna blondi stanie się platynową ikoną Hollywood, a ty będziesz musiała się pożegnać z wystawnym życiem. Tak... Dobrze, że jest whiskey!"

Ostatnią myśl wymruczała z kojącym zachwytem wsłuchując się w tembr własnego głosu. Uwielbiała być seksowna, a brzmienie słów wymykających się spomiędzy ust ukradkiem przekonało ją, że jeszcze potrafi. Bezwiednie wyjęła niebieską kartkę ze złotej koperty i machinalnie sięgnęła po alkohol.

To nie był list od Roberta, zupełnie inne pismo. Johny nigdy nie pisał, bo bał się szpiegów.

Dobrze. Potrzebowała nowego amanta, żeby zabudować puste noce potwornej samotności, w której pamięć przesuwała przed oczami obrazy z nieudanego dzieciństwa.

- Psychiczny ten amant, ale ma swój urok - powiedziała do siebie Marilyn i postanowiła odpisać.

 

22.03.1962 r.

Było grubo. Zgarnąłem autko bratanka Clyde'a Barrowa. Nie wolno igrać z legendą. Jestem na spalonej pozycji. Tylko co on robił w Meksyku?

Odpowiedź Marylin sprawiła, że znów przestałem wierzyć w inteligencję kobiet. Przynajmniej niektóre naprawdę powinny istnieć jedynie po to, by zaspokajać energię męskiego libido.

Carlos my dear,

przyjeżdżaj pierwszego kwietnia i zostań moim opiekunem. Wyczuwam niezmiernie lubieżny charakter. Ekscytujące podchody - tego mi trzeba.

Twoja Marilyn

 

Przyszedł Harry i do północy debatowaliśmy nad tym, jak uciszyć zacieranie rąk demonów ulicy rosnących w siłę po mojej wpadce. Uradziliśmy, że muszę wyjechać. Harry zaproponował miejscówę u Samuela Goldwyna. Nie mogłem w to uwierzyć. Przecież on mieszka w Los Angeles i dodatkowo kiedyś współpracował z moim poprzednim wcieleniem. Przed snem po raz pierwszy pomyślałem, że domniemana reinkarnacja to bujda na resorach. Tej nocy znowu odwiedził mnie anioł.

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
bekita · dnia 23.11.2014 21:33 · Czytań: 741 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 13
Komentarze
Dobra Cobra dnia 23.11.2014 22:55
To bardzo tajemniczy utwór!


bekito,

Aby się w nim lepiej rozeznać należałoby zgłębić życiorys MM, którego jakoś nigdy nie zgłębiałem, przedkładając ponad to podglądanie Aldony, cudnej koleżanki, mieszkajacej kilka ulic dalej. Może i Aldona to nienajlepsze imię dla kobiety, ja jednak byłem zakochany w niej bez pamięci. Motyle w brzchu i te sprawy.

W tym szoł biznesie ludziom się we łbach przewraca. Nie ma normalności, kurde.

Intrygująca forma i zapis!


Pozdrawiam,

DoCo
bekita dnia 24.11.2014 11:47
Dobra Cobro,

starałam się tak zawiązać akcję, by nie była konieczna znajomość życia MM i dało się domyślić z mojego opowiadania tego kim były poszczególne postaci dla bohaterki, a jednocześnie żeby znajomość życiorysu mogła niektórym pozwolić zidentyfikować poszczególne postaci z realnego świata... Może w dalszych fragmentach powinnam dopisać z przodu notkę z opisem postaci... Pomyślę ;)

Bardzo dziękuję za odwiedziny i pozytywny komentarz :)

pozdrawiam,
Bekita
euterpe dnia 24.11.2014 11:48 Ocena: Bardzo dobre
Zaintrygowałaś mnie tym pomysłem. Ciekawa jestem, jak dalej poprowadzisz historię, bo jak widzę na wikipedii, temu Carlosowi nie uda się uratować Marlin Monroe. Niewątpliwie będziemy świadkami jej dziwactw i znamion zaburzeń psychicznych, dzięki czemu opowieść nabierze kolejnego sensu. Zobaczymy. :)
Pozdrawiam serdecznie,
Ewa
bekita dnia 24.11.2014 11:57
Różnie być może - na Wikipedii nie wszystko jest prawdą... przecież np. Elvis cały czas żyje... a wg Wikipedii umarł ;)

Dziękuję za odwiedziny i dobrą ocenę :)

Pozdrawiam,
Bekita :)
euterpe dnia 24.11.2014 12:03 Ocena: Bardzo dobre
To on żyje, jak to?
bekita dnia 24.11.2014 12:04
Oj... wg legend krążących wśród fanów żyje :) A moje opowiadanie to przecież też tylko fikcja... :)
euterpe dnia 24.11.2014 12:10 Ocena: Bardzo dobre
W takim razie, nic więcej mówić nie będę, tylko poczekam na ciąg dalszy.
Pozdrawiam serdecznie,
Ewa
Dobra Cobra dnia 24.11.2014 13:58
Pewnie, że Elvis zyje! Zabrali go kosmici, ale czasem puszczają go na Alasce, żeby wskoczył do jakiegoś baru dla autochtonów, gdzie wciąż daje recitale z nieodłączną gitarą w dłoni. Jak ktoś go spyta, odpowiada, że jest właśnie tym Elvisem, ale ludzie się tylko śmieją...

DoCo
euterpe dnia 24.11.2014 14:17 Ocena: Bardzo dobre
DoCo, kosmici, powiadasz:D W sumie miałby teraz koło 80 lat, chyba że tam go jakoś konserwują, inaczej pewnie trochę się zmienił, ale wciąż miałby ten błysk w oku i śmiesznie poruszające się wargi.
Pozdrawiam, :D
Ewa
Dobra Cobra dnia 24.11.2014 15:04
Tam czas płynie zdecydowanie inaczej...

DoCo
kamidel dnia 25.11.2014 12:22
Chyba nie go końca rozumiem, o co chodzi. Tajemniczy utwór to mało powiedziane. Można go czytać każdego dnia i wyciągać inne wnioski.
bekita dnia 25.11.2014 13:15
Hmm... kamidel - nie wiem, co powiedzieć... Cieszę się, że można czytać ten utwór każdego dnia i wyciągać inne wnioski, bo chciałam, żeby to była wielowarstwowa opowieść :) Można różnie odbierać przeczucie Carlosa, że powinien ratować Marilyn od czegoś, co się stanie w sierpniu - może być to prawda, że jest jej kolejnym wcieleniem, może być chory psychicznie, może być też pomysłowym intrygantem - trudno orzec. Fakt, że w przedstawionej rzeczywistości wysłał listy i nawiązał kontakt z gwiazdą :)

euterpe i Dobra Cobro rozważania o Elvisie intrygujące ;) Ciekawe, jak kosmici zakonserwowali piosenkarza... Do niego to ciężko list wysłać, bo przekonał się na własnej skórze, że łatwo, nawet kilkukrotnie można odesłać go do nadawcy: https://www.youtube.com/watch?v=PU5xxh5UX4U
a szukać z powodzeniem kogokolwiek na Alasce dość trudno ;)

Dziękuję za odwiedziny :)
Dobra Cobra dnia 02.12.2014 12:35
Tam, w kosmosie, czas płynie inaczej. Więc Elvis jest świeżakiemi wali w struny dziarsko. A puszczają go tylko na Alesce, bo po pierwsze to cywilizowany kraj (wiadomo: USiA) a po drugie odludzie i nigdzie im nie zwieje.

To samo jest z Majkelem Dżeksonem. Wystarczy popatrzeć na YT na foty z jego pochówku: okazuje się, że w aurę pogrzebową (trumna, kwiaty, etc) coś się wmieszało...

https://www.youtube.com/watch?v=5JuQ5RlJCUc
https://www.youtube.com/watch?v=6ejDRyVDx5A


ITP, ITD
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Zbigniew Szczypek
08/05/2024 09:56
Zdzisławie Podobało mi się Twoje opowiadanie/wspomnienie.… »
Wiktor Orzel
08/05/2024 09:45
Wstęp ma skoczy i fajny rytm, ale od tego momentu coś się… »
Jacek Londyn
07/05/2024 22:15
Dziękuję za komentarz. Cieszę się, że udało mi się oddać… »
OWSIANKO
07/05/2024 21:41
JL tekst średniofajny; Izunia jako Brazylijska krasawica i… »
Zbigniew Szczypek
07/05/2024 21:15
Florianie Trudno mi się z Tobą nie zgodzić - tak, są takie… »
Zbigniew Szczypek
07/05/2024 20:21
Januszu Wielu powie - "lepiej najgorsza prawda ale… »
Kazjuno
07/05/2024 12:19
Dzięki Zbysiu za próbę wsparcia. Z krytyką, Jacku,… »
Kazjuno
07/05/2024 11:11
Witaj Marianie, miło Cię widzieć. Wprowadzając… »
Marian
07/05/2024 07:42
"Wysiadł z samochodów" -> "Wysiadł z… »
Jacek Londyn
07/05/2024 06:40
Zbyszku, niech Ci takie myśli nie przychodzą do głowy. Nie… »
Zbigniew Szczypek
06/05/2024 20:39
Pulsar Świetne i dowcipne, a zarazem straszne w swoim… »
Zbigniew Szczypek
06/05/2024 13:43
A przy okazji - Zbyszek, a nie Zbigniew. Zbigniew to… »
Jacek Londyn
06/05/2024 13:19
Kamień z serca, Zbigniewie. Dziękuję, uwierzyłem, że… »
Zbigniew Szczypek
06/05/2024 12:43
Tak Jacku, moja opinia jest jak najbardziej pozytywna. Zdaję… »
Jacek Londyn
06/05/2024 12:23
Drogi Kazjuno. Przyznam, że bardzo zaskoczyła mnie… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 08/05/2024 10:00
  • Ufff! Kamień z serca... Myślałem, że znów w kostnicy leżę
  • Zbigniew Szczypek
  • 07/05/2024 20:47
  • Hallo! Czy są tu jeszcze jacyś żywi piszący? Czy tylko spadkobiercy umieszczają tu teksty, znalezione w szufladach (bo szkoda wyrzucić)? Niczym nadbagaż, zalega teraz w "przechowalni"!
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/05/2024 18:38
  • Dla przykładu, że tylko krowa nie zmienia poglądów, chciałbym polecić do przeczytania "Stołówkę", autorstwa Owsianki. A kiedyś go krytykowałem
  • Zbigniew Szczypek
  • 02/05/2024 06:22
  • "Mierni, bierni ale wierni", zamieńmy na "wierni nie są wcale mierni, gdy przestali bywać bierni!" I co wy na to? ;-}
  • Dzon
  • 30/04/2024 22:29
  • Nieczęsto tu bywam, ale przyłączam się do inicjatywy.
  • Kazjuno
  • 30/04/2024 09:33
  • Tak Mike, przykre, ale masz rację.
  • mike17
  • 28/04/2024 20:32
  • Mało nas zostało, komentujących. Masz rację, Kaziu. Ale co począć skoro ludzie nie mają woli uczestniczenia?
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty