Ten dzień - Aleksandra_Czaja
Proza » Obyczajowe » Ten dzień
A A A

7:10. Mój Boże, spóźnię się do pracy! W zeszły wtorek, gdy mi się to zdarzyło, szef spojrzał na mnie spode łba, następnie wyprostował się, uniósł brew (jakby kpiarsko) i wycedził:

- To już ostatni raz. Następnym… wyrzucę panią.

Co miałam robić… udając zawstydzenie, natomiast nie kryjąc zażenowania bąknęłam:

- Przepraszam, to się już nie powtórzy.

- Co też panią zatrzymało, jeśli mogę wiedzieć?

- Tramwaj mi uciekł… - najnędzniejsza z nędznych wymówek, szlag!

- Niech pani zatem nauczy się… szybko biegać. – odparł lodowatym tonem

Nie odpowiedziałam, nie chcąc pogorszyć mojej  i tak już beznadziejnej sytuacji. Zabrałam się więc  do odpisywania na służbowe maile i porządkowania faktur. Z transu pracy wyrwał mnie telefon. Bynajmniej nie oficjalny. Nim spojrzałam na ekran mojego Iphona wiedziałam już , czyj numer tam ujrzę. Marek. Mój były, przyszły , niedoszły? Bóg jeden wie.

- Hej, ciii… nie mogę teraz rozmawiać. Jestem w pracy. – szepnęłam przez zaciśnięte zęby  do słuchawki, po trochu zdenerwowana, ale i nieźle podekscytowana.

- Wiem. Chcę cię tylko poinformować, że jutro będę w mieście. – odparł spokojnym głosem. Zdawać, by się mogło, że dla niego ta rozmowa to czysta formalność, jakby przekazywał tą informację już setny raz dzisiejszego dnia. Ta myśl nie była krzepiąca.

- Ok. Zadzwoń wieczorem to ustalimy co i jak. – wymamrotałam, spoglądając cały czas nerwowo w stronę drzwi. Nie chciałam, by szef po raz wtóry przyłapał mnie dziś na jakiejś niesubordynacji. 

- Oczywiście. Miłego dnia. – nadal ten bezbarwny, opanowany ton. Zaczynało mnie to martwić. Równocześnie moje serce biło jak szalone, a ręce i nogi miałam jakby z waty. Zastanawiałam się, czy jestem gotowa ujrzeć tego człowieka, przebywać z nim oraz rozmawiać, po tym wszystkim co mi zrobił. Czy będę potrafiła spojrzeć  mu w twarz bez lęku i załatwić wreszcie to, co ciągnie się już tyle długich miesięcy? Tego nie byłam na tą w chwilę w stanie przewidzieć. Wiedziałam jedno; chcę go widzieć.

- Nawzajem. Do później. – pożegnałam go prawie bezgłośnie i rozłączyłam się. Jak ja teraz wrócę do racjonalnej pracy? No nic, będę zmuszona znów cały dzień tylko udawać, że coś robię. Otworzyłam ponownie skrzynkę mailową i chcąc znaleźć sobie jakieś niewymagające myślenia zajęcie, zaczęłam usuwać starą korespondencję. Myślami byłam zupełnie gdzieś indziej. W parku miejskim, zeszłego lata, w ciepły, wilgotny wieczór. To tam się rozstaliśmy po raz pierwszy. (Tak, tak… było też drugie i trzecie, ale teraz nie o tym. ) Usiłowałam przypomnieć  sobie, co też mną kierowało tamtego dnia.  Przecież wówczas Marek nie był jeszcze taki najgorszy. Spóźniał się co prawda, nie dbał o mnie, zapominał o ważnych dla nas sprawach, no i niepochlebnie wyrażał się o mojej przyjaciółce, aczkolwiek nijak się to ma do późniejszej zdrady, co było przyczyną rozstania numer dwa. Postronny obserwator pomyślał by sobie zapewne, że jestem jakąś idiotką, bo kto by wytrzymał tyle z takim okropnym typem. Jednakże mną kierowały wówczas emocje. Nie uczucia. Miłość, która się kończy to nie miłość. Byłam więc wtedy po prostu cholernie zakochana, a następnie bezgranicznie zraniona. To mną  kierowało. No tak już sobie przypomniałam. Rozważmy teraz aspekt numer dwa; po co do niego wróciłam ? W sumie to nie powinnam, ale gdy tylko napomknęłam komuś o powodzie naszego rozstania, to mój rozmówca spozierał na mnie z niedowierzaniem i starał się mi uświadomić, że przecież spóźnianie się i zapominanie o drobnostkach to nie powód do rozstania. Wyzywali mnie od niedojrzałych. Ja tylko wzdychałam i kręciłam głową. Nie wiedzą jak to jest, gdy własny facet zapomina o twoich urodzinach. Uśmiechałam się tylko nieszczerze i mówiłam: „No wiem”, ale nie wiedziałam. W końcu jednak ich posłuchałam i wróciłam do mojego Pana Zapominalskiego. Nie ukrywał radości, gdy ujrzał mnie tamtego dnia pod swoim blokiem. Kupił mi nawet kwiaty. Cudnie.  Pachniały okropnie, były to bowiem stare narcyze. Kwiaty zazdrości. Co on mi tym chciał do cholery uzmysłowić?! Nie chciałam tego wiedzieć.

No i tak to z nami było. Ach te powroty. Nie było wprawdzie najgorzej. Starał się przez jakieś dwa tygodnie, a potem znowu wszystko poszło się kochać.  I nastąpiło rozstanie numer…

- Cholera Kaśka rób coś! – z rozmyślań wyrwał mnie głos przełożonej. Stała teraz nade mną i usiłowała zabić wzrokiem.

- Piszę właśnie raport. – odparłam zdezorientowana, poprawiając odruchowo koka.

- No widzę właśnie, że piszesz. Ten sam od godziny. Kochanie, my tu nie śpimy, my pracujemy.  – pouczyła z wyraźnym cynizmem. Cholera by ją! Jak to od godziny? Spoglądam na zegarek. Pięćdziesiąt dwie minuty temu naniosłam ostatnią poprawkę. Zaokrąglenia powinny być karalne.

- Już kończę.

- Mam nadzieję, chcę to mieć za pięć minut.

W pięć minut to ty sobie możesz zapewnić kolejny awans u szefa- pomyślałam.

- Oczywiście już się robi. – odparłam kolejny raz tego dnia pozorując poczucie winy. Szlag by z tą pracą. W nowym roku znajdę sobie coś lepszego. Ta, mam pewne…

 

Chcąc nie chcąc zaczęłam pisać ten raport, chociaż nie, pisać to szumnie powiedziane. Zamknęłam skrzynkę mailową i otworzyłam Google.  Już nie pierwszy raz miałam skorzystać z gotowca. Pozmieniałam tylko dane i już. Klik. Wysłano do przełożonej. Wróciłam do rozmyślań. Jutro w końcu go ujrzę! Tylko… w co ja się ubiorę? Niepostrzeżenie wyciągnęłam telefon i wystukałam: „Agnes potrzebuję twojej pomocy, shopping maybe? ‘’ . Wysłałam. Nie musiałam długo czekać na odpowiedź. Nie kontrolując w pełni tego, uśmiechnęłam się do samej siebie. Może w końcu zacznie się układać. Zdawałam sobie jednocześnie sprawę z tego, że prawdopodobnie jestem po prostu głupia. Znowu. Nie, idiotą jest się przez całe życie. Jednakże, coś, jakaś niewidzialna siła przyciągała mnie do tego człowieka. Mimo wszystkich naszych niedopuszczalnych historii nie potrafiłam go skreślić, ot tak, dla grymasu. Musiałam się na sto procent przekonać, że nie jestem w stanie wytrzymać z nim ani sekundy dłużej. Byłam zmuszona przez siebie samą poddać się testowi wytrzymałości, niczym Porsche z nowej kolekcji kuloodpornych "wynalazków". Masochistka? Nie, tak bym siebie nie nazwała. Bardziej egoistka, bo przecież poniekąd i ja go ranię. Och gdybym mogła się rozdwoić; jedna Ja byłaby z nim, a druga nie. Urządzałyby spotkanie raz w tygodniu i referowały przebieg życia. Wtedy przekonałabym się w końcu, która ma lepiej. Mam przeczucie, że znam już odpowiedź na to pytanie. Obie miałyby tak samo fatalnie. Ile bym dała za to, żeby on znormalniał, dojrzał, dorósł. Może tym razem? Mój wewnętrzny głos krzyczał mi "głupia! idiotka! kretynka! " , ale nie słuchałam go. Wyłączyłam myślenie, a ożywiłam nadzieję. W końcu to moja matka.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Aleksandra_Czaja · dnia 08.01.2015 15:31 · Czytań: 430 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 3
Inne artykuły tego autora:
Komentarze
Miladora dnia 09.01.2015 18:42
Nieźle napisane, niezłe od strony psychologicznej. :)
Dobrze udało Ci się wejść w skórę kobiety, Aleksandrze.

Ale masz jednocześnie sporo błędów.
Na przykład - interpunkcja i zapis dialogów. Trochę powtórzeń i rymujących się form.
Jakąś kolizję czasów i zapis rozłączny, gdy powinien być łączny.
A tego typu rzeczy każdy, kto chce pisać, powinien mieć opanowane.

Nie wypunktowuję na razie, bo nie mam pojęcia, czy chcesz, a poza tym zajmuje to sporo czasu.

Miłego :)
Aleksandra_Czaja dnia 05.03.2015 19:34
Aleksandro!
Miladora dnia 06.03.2015 15:23
Aleksandra_Czaja napisała:
Aleksandro!

Wiem - przepraszam za pomyłkę, ale nie mogłam poprawić, bo na drugi dzień edycja komentarzy już nie działa i nie da się napisać następnego postu, jeżeli ktoś ich nie przedzieli.
Następnym razem już nie się nie pomylę. :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Dzon
01/05/2024 21:18
Ok. Sprawdzę z czytaniem na głos, ale dopiero jak nie będzie… »
Dzon
01/05/2024 21:16
Dzięki. Prawdę mówiąc ten tekst jest tak stary, że o nim… »
Janusz Rosek
01/05/2024 16:09
Dziękuję za komentarz. Mieszkam, żyję i pracuję w Krakowie,… »
Zdzislaw
01/05/2024 13:50
Dzon, no i w porządku ;) U mnie, przy czytaniu na głos,… »
Kazjuno
01/05/2024 12:25
Jako słaby znawca poezji ucieszyłem się, że proza. Hmmm!… »
SzalonaJulka
01/05/2024 00:14
Bardzo dziękuję za zatrzymanie się :) Dzon, ooo, trafiłeś… »
Dzon
30/04/2024 22:22
Bardzo mi się spodobało. Płynie dynamicznie. Jestem fanem… »
Dzon
30/04/2024 22:08
Widać,że tekst jest bardzo osobisty. Takie osobiste… »
Dzon
30/04/2024 21:53
;-) Uśmiechnąłem się. Jest koncept. Może trochę do… »
valeria
30/04/2024 16:55
Nie bardzo rozumiem:) »
valeria
30/04/2024 16:54
Fajne »
valeria
30/04/2024 16:53
No ja przepadam:) »
valeria
30/04/2024 16:52
Ja znowuż wychwalam Warszawę:) »
valeria
30/04/2024 16:50
Jest pięknie, dzisiaj bardzo gorąco, cudna pogoda. Wiersz… »
Kazjuno
28/04/2024 16:30
Mnie też miło Pięknooka, że zauważyłaś. »
ShoutBox
  • Dzon
  • 30/04/2024 22:29
  • Nieczęsto tu bywam, ale przyłączam się do inicjatywy.
  • Kazjuno
  • 30/04/2024 09:33
  • Tak Mike, przykre, ale masz rację.
  • mike17
  • 28/04/2024 20:32
  • Mało nas zostało, komentujących. Masz rację, Kaziu. Ale co począć skoro ludzie nie mają woli uczestniczenia?
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty