Podreptał do łazienki. Postanowił wziąć prysznic. Co chwila coś odciągało jego uwagę od tego. Rozglądał się, a to za ręcznikiem, a to za mydłem. Wertował półki małej łazienkowej szafeczki w poszukiwaniu peelingu do stóp i szamponu, który podobno po pierwszym zastosowaniu cofa skutki pierwszej siwizny. Poszukiwania zawsze wkurwiały go. Myślał wtedy o swoim bałaganiarstwie i, że nie powinien mieć takiego rozpierdolu w swoim otoczeniu. Obiecał sobie, że posprząta w szafkach, do których nie pozwalał zaglądać, zawsze na biało ubranej sprzątaczce; niech tylko skończy się cały ten cyrk z fotoreporterami.
Wreszcie jakoś wszystko poznajdowało się. Spuścił wodę. Jako jedyny w całym bloku o czymś nie wiedział. Wczesne wstawanie nie było jego domeną. Twierdził, że artysta, a zwłaszcza wybitny, nie musi wstawać o nieludzkiej porze, czyli gdzieś tak do dwunastej. Chlapnięcie zimnej wody w stopę spowodowało jęk, syk i całą kaskadę zaklęć wulgarnych, na które uzyskał odpowiedź z mieszkania znajdującego się piętro wyżej. Student zakuwający do sesji miał dość nocnych wojaży sąsiada z dołu, i przy pomocy trzonka szczotki dawał znaki ostrzegawcze. Nadpobudliwość jednych jest potem wynagradzana przez wdzięczność innych, którzy już nie muszą przechodzić rano cyrku z oczekiwaniem, aż, zamiast zimnej, poleci ciepła woda.
W końcu, po niecałej minucie, stało się. Spłynęła ciepła woda. Ustawił temperaturę na przyjemnie letnią. I jemu też zrobiło się przyjemnie, jak przyjemnie jest w letni wieczór, gdyby tylko komary nie wychylały się ze swych dziennych kryjówek. Zmywał z siebie wstyd. Gacie i pościel obracały się w bębnie pralki otoczone pianą, choć żałował, że nie płoną w ogniu piekielnym. Jednak nie mógł sobie na pozwolić na zabawy z zapałkami. Paparazzi mieliby używanie na nim. Oczyszczał ciało, bo tylko w ten sposób mógł sprawić, by myśli wróciły do normalnego biegu. Sprawne funkcjonowanie jego, jako człowieka, zależało w dużej mierze od tego, jak był odbierany. To, co znajduje się na zewnątrz, czyli sposób, w jaki nas postrzegają, było istotne dla tego, co odczuwał, co myślał o sobie i innych. Krępowało go, jeśli czuł, że otoczenie odbiera go inaczej, niż on to sobie wyobrażał.
Nie odczuwał tego jako egoizmu czy emocjonalnej pustoty. To była jego normalność. Było mu przykro, gdy ludzie myśleli o nim w negatywny sposób. Stawiał sobie przecież wymagania. Wywiązywał się z powierzonych zadań. Nigdy nie zawalał. Bynajmniej tak odbierał to, co robi. Nigdy nie pozwolił sobie na choć odrobinę luzu względem innych. Nie potrafił nie zauważyć czegoś. Przymknięcie oka na najdrobniejsze niedociągnięcia było nie do pomyślenia. Niefrasobliwość i niesubordynacja musiały być naznaczone i ukarane. Szybko załatwiał niekonsekwencję. Nie było odwrotu. Wiedział, że nie można innym pozwolić na zbyt wiele. Powinni wiedzieć, kto jest najlepszym współczesnym pisarzem. Jak można z takimi nieukami przedłużać umowę o pracę. Jak płacić podatki za kogoś, kto nie wie, że jego szef wydał zajebistą powieść.
Od czasu, gdy to, co mówi, myśli i zapisuje, nie jest przeznaczone wyłącznie dla niego, chowa się przed tymi wszystkimi, którzy chcą sprzedać jego prywatność za bajońskie sumy, oferowane przez te darmozjadcze tabloidy. Wie, że ma odbiorców, o których zainteresowanie postarał się. Cieszy go popularność. Spodziewał się uznania. Ma świadomość siły swych słów. Wie, skąd pochodzą, i skąd czerpią siłę rażenia. Przecież jego dzieło było pisane już od czasów szkoły podstawowej. Już wtedy poczuł w sobie, że ma światu do przekazania ważne przesłanie, i nic nie może mu w tym przeszkodzić. Rodzice wspierali go w tych przekonaniach.
Zresztą, cała rodzina pomogła. Wujek, znany senator, poumawiał z wydawcami. Siostrzeniec, dzięki tej protekcji, mógł przebierać w ofertach. Ciocia, redaktor naczelna znanej gazety o modzie i urodzie, zadzwoniła do znajomych z branży, z zapytaniem, czy nie chcieliby ocenić czegoś, czego sama nie może, bo bratanek, bo dzieło, którego nie jest godna. Zrozumieli, ocenili, recenzje wystawili. Jednak trochę zaskoczeń było. Różne zdania, różne recenzje. Różne potem odpowiedzi, wywiady, sprostowania. Trochę szumu zrobiło się. Fakt, nakład zszedł jak świeże bułeczki. Ojciec zachorował, poprosił zdolnego syna o poprowadzenie działu produkcji w przedsiębiorstwie rodzinnym. Pisania jednak młody zdolny nie porzucił, choć cała rodzina starała się jak tylko mogła.
Popularność ostatnich dni pojawiła się nieoczekiwanie. Nie spodziewał się jej, lecz domyślał się źródła, z którego mogła pochodzić. Nie rozumie, kto mógłby nasyłać na niego tych paparazzi. Przecież nie pracownicy. Ci, którzy zakupili powieść mieli przedłużone umowy. Sprawdzian z treści robił przecież niedawno. Większość zaliczyła. Poprawkę będą mieli tylko ci, którzy nie zaliczyli. Znaczy, że nie przeczytali. Dał im przecież takie proste pytania. Następnym razem obetnie im z nadgodzin.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt