Pingwin - KoRd
Proza » Inne » Pingwin
A A A

Pingwin

Cz. I

   Kiedy zabierałem  się za porządkowanie garażu, to  zawsze  pojawiał sie ten sam dylemat: wyrzucić, a może się jeszcze przyda. Tych  rzeczy, z pozoru bezużytecznych, było coraz więcej. Zagracony był  cały garaż.  Kiedy coś wyrzuciłem, bo niepotrzebne -  niedługo potem tego właśnie szukałem. Uznałem,  że najlepiej z tym poczekać do jutra. "Jutro" zdawało się być najlepszym wyjściem  z kłopotu. 

Kiedy tak rozmyślałem siedząc z papierosem na starym krześle,  zadzwonił telefon.

- Słucham!

- Czy mogę do pana przyjść? - odezwał się głos w telefonie.

- To znaczy, kto? chce do mnie przyjść...

- Pingwin.

- Nie rozumiem... znamy się?

- Nie, nie znamy się jeszcze, dlatego chcę przyjść.

- Dobrze, jeżeli ma pan jakąś sprawę do mnie... to proszę.

- A skąd pan dzwoni? Przyszło mi do głowy, że w ten sposób coś więcej skojarzę.

- Z parku.

- A rozumiem. Nic nie rozumiałem.

- To przyjdę jutro.

- Dobrze.

Pingwin, kto to może być?  Znam wielu ludzi, ale o takim nazwisku nikogo. Zdarza mi się spotkać osobę,  której  nazwiska, a często nawet imienia, nie pamiętam. Stwarzało to niezręczne sytuacje.  Różnymi sposobami starałem się tego wybrnąć,  na przykład  wymieniałem przypadkowe imię, a rozmówca poprawiał je na właściwe.  Mówiłem wtedy, że właśnie przed chwilą rozmawiałem z tym kimś i stąd ta pomyłka.

Ale dobrze,  przecież ten ktoś powiedział,  że się nie znamy więc nic nie wymyślę.

 

   Rano budzi mnie dzwonek u drzwi. Zanim zdążyłem się podnieść zadzwonił drugi raz, potem trzeci. Jakby ktoś bawił się dzwonkiem, albo coś niepokojącego się wydarzyło.

Nerwowo przekręcam klucz w zamku i z nie mniejszą nerwowością otwieram drzwi w momencie kiedy sygnał brzmi  czwarty raz.

- Dzień dobry! Czas wstawać - radośnie powitał mnie gość.

Uchyliły się drzwi z naprzeciwka i Kąkolewska z głową w papilotach, usprawiedliwiając swoją wrodzoną ciekawskość,  wyjaśniła :

- Pytał, które są pańskie drzwi, wiec mu je i dzwonek pokazałam.

- Dobrze, dziękuję - powiedziałem.

Zdziwienie moje nie miało granic, gdy do mieszkania, rozpychając się, wszedł... pingwin.

Kołysząc się niezdarne na płetwiastych łapach, zaczął z zainteresowaniem przyglądać się wszystkiemu co tam było. Zaglądał do wszystkich kątów.

Stałem osłupiały w przedpokoju.

- Ładnie pan mieszka - stwierdził. Schylając się  niezdarnie zaglądnął pod łóżko, na którym jeszcze przed chwila spałem.

Zrobiłem dwa kroki do przodu w jednym kapciu,  drugi został na korytarzu.

- No... jakoś sobie radzę - ochrypłym ze zdziwienia głosem odpowiedziałem. Dopadł mnie w tym momencie nagły kaszel. Zakrztusiłem się własną śliną.

Tym czasem pingwin wlazł na łóżko i podskakiwał na nim, radośnie popiskując.

Zmęczył się chyba bo ostatni skok był na dupę, usiadł i sapał.

Podszedłem bliżej, teraz zobaczyłem ślady jego brudnych płetwiastych stóp na pościeli.

- Musi pan koniecznie rzucić palenie - stwierdził z lekarską znajomością rzeczy i z zaciekawieniem zajął się moim portfelem,  który wypadł mi jaszcze wieczorem z kieszeni spodni.

- Nie śmierdzi pan forsą - wywnioskował. Na słowo "śmierdzi" odruchowo obwąchałem pachy.

- Ma pan lody? - zapytał.

- Nie mam, czasem dla wnuczek trzymam, teraz nie mam; nie kupowałem ostatnio.

- To z kupą ma pan problemy?

- Nie, to nie tak. Chodzi o to, że lodów nie kupuję dla siebie, a z kupą wszystko w porządku. Kurwa, po co ja się temu zjawisku tłumaczę i nagle przyszła mi chęć kopnięcia go w dupę.

- To idziemy na lody, ja zapraszam - zaproponował.  Łapkami trzymając portfel, dziobem wskazał na drzwi.

- Tylko się ubiorę - odpowiedziałem  w nadziei że poza domem łatwiej się go pozbędę.

Ubierając  koszulę wymachem trąciłem  przeładowany wieszak - przewróciło się niech leży.

- No to wychodzimy - rzuciłem.

Na korytarzu, przez szparę uchylonych drzwi, śledziły nas oczy Kąkolewskiej.

 

   Ulica o tej porze była jak ruchliwa.  Ludzie śpieszyli do pracy, inni z niej wracali, szli po zakupy: chleb, mleko, bułki.

A my? - na lody.

Mój towarzysz, ku mojemu zdziwieniu, wcale nie zwracał uwagi przechodniów. Chciałem go zgubić w  tłumie, ale gdzie tam; zaraz wołał:

- Niech pan poczeka! Nie nadążam! Wtedy mijani ludzie,  patrzyli na mnie z pogardą  jakbym własnego dziecka chciał się pozbyć.

- Muszę się wysikać. Pan nie?

- Nie, nie muszę - odparłem.

- Tam - wskazał dziobem na fontannę.

Podszedł do fontanny. Przystanąłem, wglądało jakbym stał na czatach. 

No!  Niech by teraz zjawiła się straż miejska.  Nie dość, że lał z cokołu to jeszcze popiskiwał po swojemu zwracając uwagę przechodniów

 

Zeskoczył z piedestału. - Idziemy, idziemy - ponaglił.

Stanęliśmy przy kiosku z lodami. Wyciągnął z mojego portfela dziesięć złotych, bo tyle tylko tam było. Portfel rzucił jak puste opakowanie.

Podniosłem, wsunąłem do tylnej kieszeni spodni.

- Dwa duże lody proszę - zamówił  ledwie sięgając dziobem  lady.

- Ja nie chcę, mi proszę loda nie robić - wzbraniałem się.

Dziwnie spojrzała na mnie panienka z budki.

Usiedliśmy na ławce. Głośno mlaskał, siorbał i pomrukiwał z zadowoleniem.

Przechodząca z zimnego kremu w lepką ciecz słodkość - znaczyła się na jego futerku wabiąc muchy i osy.

Nagle coś sobie przypomniał, rzucił resztę loda na chodnik rozdeptując go z zaciekłością.

- Muszę już iść, odprowadź mnie pan, prędko.  Ruszył tak szybko, że teraz ja ledwie za nim nadążyłem. Zatrzymał się dopiero na przystanku i szczęśliwym zbiegiem okoliczności w tym samym momencie zajechał autobus.

- Będę wieczorem - rzucił wsiadając.

Zrobiło mi się lżej, miałem już dość  tych kłopotliwych sytuacji i jego samego.

Przez okno pomachał mi mokrym i lepkim od lodów skrzydełkiem. Tym samym gestem, uśmiechając się, odpowiedziałem.

Autobus ruszył,  a ja pożegnalnie machałem. Spojrzałem szerzej; w autobusie  były same pingwiny, cały autobus pingwinów i kierowca  też był pingwinem.

 

KoRd

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
KoRd · dnia 11.05.2016 17:25 · Czytań: 483 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 2
Komentarze
purpur dnia 13.05.2016 13:47
No takie bardzo cieplutkie opowiadanko. Pewnie spokojnie nadawłoby się dla dzieci :)

Ciekaw jestem co wykombinujesz i jak uzasadnisz obecność pana czarno-biały.

Czekam zatem na dalszy ciąg.

Tutaj garść uwag:

Cytat:
- Czy mogę do pana przyjść ? odezwał się głos w telefonie.

- A skąd pan dzwoni ? przyszło mi do głowy, że w ten sposób coś więcej skojarzę.

- A rozumiem. Nic nie rozumiałem.

Pingwin(?) kto to może być? - ten (?) zupełnie niepotrzebne.

Nerwowo przekręcam klucz w zamku i z nie mniejszą nerwowością otwieram drzwi w momencie kiedy sygnał brzmi czwarty raz. - tataj jakieś spacje wpadły i się przesunęło.

Kurwa, po co ja się temu zjawisku tłumaczę - nagle przyszła mi chęć kopnięcia go w dupę. - nie iwem czy zjadl sie -, czy coś innego. Nie wiem kiedy mówi, a kiedy już nie.

No! niech by teraz zjawiła się straż miejska.
- po ! duża litera.
[/quote]
Usunięty dnia 29.07.2016 11:29
Jakie to było... dobre. Nic innego nie przychodzi mi do głowy.
Podczas czytania cały czas miałam ,,banana'' na twarzy. Cóż poradzić, łatwo mnie rozweselić. Ogólnie uważam pingwiny za urocze, ale ten był fenomenalny. Dziękuję, że mogłam to przeczytać, sama przyjemność :)
A teraz z innej strony. Był moment, w którym się zgubiłam.
Sama zmieniłabym to na:
Cytat:
- Do­brze, je­że­li ma pan jakąś spra­wę do mnie... to pro­szę.- odpowiedziałem.- A skąd pan dzwo­ni? - Dodałem, bo przy­szło mi do głowy, że w ten spo­sób coś wię­cej sko­ja­rzę.

[/b] Na początku miałam wrażenie, że to pingwin pyta ,, A skąd pan dzwoni?''. Pojawiały się również literówki, ale jak zawsze twierdzę: z rozmachu się tego nie zauważa. Liczę na ciąg dalszy i życzę powodzenia!
SzaraN
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Dzon
30/04/2024 22:22
Bardzo mi się spodobało. Płynie dynamicznie. Jestem fanem… »
Dzon
30/04/2024 22:08
Widać,że tekst jest bardzo osobisty. Takie osobiste… »
Dzon
30/04/2024 21:53
;-) Uśmiechnąłem się. Jest koncept. Może trochę do… »
valeria
30/04/2024 16:55
Nie bardzo rozumiem:) »
valeria
30/04/2024 16:54
Fajne »
valeria
30/04/2024 16:53
No ja przepadam:) »
valeria
30/04/2024 16:52
Ja znowuż wychwalam Warszawę:) »
valeria
30/04/2024 16:50
Jest pięknie, dzisiaj bardzo gorąco, cudna pogoda. Wiersz… »
Kazjuno
28/04/2024 16:30
Mnie też miło Pięknooka, że zauważyłaś. »
ajw
28/04/2024 10:25
Kajzunio- bardzo mi miło. Dziękuję za Twój komentarz :) »
ajw
28/04/2024 10:23
mede_o - jak miło, że wciąż jesteś. Wzruszyłaś mnie :)»
Kazjuno
28/04/2024 08:51
Duży szacun OWSIANKO! Opowiadanie przesycone humanitaryzmem… »
valeria
26/04/2024 21:35
Cieszę się, że podobają Ci się moje wiersze, one są z głębi… »
mike17
26/04/2024 19:28
Violu, jak zwykle poruszyłaś serca mego bicie :) Słońce… »
Kazjuno
26/04/2024 14:06
Brawo Jaago! Bardzo mi się podobało. Znakomite poczucie… »
ShoutBox
  • Dzon
  • 30/04/2024 22:29
  • Nieczęsto tu bywam, ale przyłączam się do inicjatywy.
  • Kazjuno
  • 30/04/2024 09:33
  • Tak Mike, przykre, ale masz rację.
  • mike17
  • 28/04/2024 20:32
  • Mało nas zostało, komentujących. Masz rację, Kaziu. Ale co począć skoro ludzie nie mają woli uczestniczenia?
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty