Bioliteratura specjalna - trawa1965
Publicystyka » Eseje » Bioliteratura specjalna
A A A
Od autora: Kategoria: teoria literatury.

We wspaniałym okresie Renesansu tworzył Kochanowski, Rej, Sęp - Szarzyński i... Czy to możliwe, aby w kraju, który zajmował powierzchnię co najmniej dwukrotnie większą niż obecnie (wyłączając Litwę, bo to osobny problem) nie było innych pisarzy? Oficjalnie - nie było. Ci, którzy patrzą na historię z szerszej perspektywy wiedzą, że dziś, z punktu widzenia charakterystyki Homo sapiens, jest dokładnie tak samo.

Owa niewielka grupa ludzi doskonale wie, że takie daty jak 966, 1410, 1795 czy 1918 nie mają żadnego znaczenia w mikro(bio)historii, mierzonej z indywidualnej perspektywy.

A więc - istniała cała plejada pisarzy. Świetnych. Może nawet bardziej genialnych niż współcześni nobliści. Ponieważ jednak szkoły były dla garstki wybranych, nie mieli oni możliwości zapisywania swych odczuć i dlatego o ich istnieniu nic nie wiemy. Czasy internetowe zasadniczo nie zmieniły tego obrazu.

Lecz to nie pismo decyduje o tym, czy ktoś jest pisarzem (teza z moich "Podstaw bioliteratury"). Tak było wtedy i tak jest dzisiaj. Patrząc z tego punktu widzenia, Kochanowski mógł być pisarzem miernym i trzeciorzędnym, który w historii literatury zaistniał tylko dzięki swej pozycji społecznej, a nie pracy czy talentowi. Pisarzem wybitnym może być natomiast tak zwany "szufladkowiec", który pisze "nieakademicko", lecz wstydzi się tego faktu przed światem. Wiem o tym nie dlatego, że wiedzą to inni, ale dlatego, że moja teoria bioliteratury stale się rozwija.

Podartego i spalonego kawałka literatury lub utworu istniejącego w wyobraźni nie widać, nie słychać i nie czuć, ale to wcale nie znaczy, że go nie ma! On istnieje w równoległej rzeczywistości, której w żaden sposób zmierzyć nie możemy ani nawet nie domyślamy się jej istnienia.

Cała bioliteratura opiera się na tej właśnie zasadzie. Jest ona wyczuwalna tym bardziej, im głębszy istnieje związek człowieka z przyrodą. Gra ona na instynktach i podświadomości, dobrze się przy tym bawiąc. Człowiek pierwotny bezbłędnie wychwytywał ją i transformował w imiona lub nazwiska. Dziś jej śladów próżno szukać w czterech ścianach wygodnych domów. Wegetuje tu jak pusty kosz opróżniony z reklamowego spamu.

Niezależnie od tego, w jak bardzo niewidzialnych sferach zamieszkuje bioliteratura, jej możliwości są nieograniczone. "Rozpłynięty", jako bioliteracki odpowiednik słowa "pusty", sugeruje już na wstępie istnienie jakiejś dużej, niewidzialnej rzeki, w wodach której kąpią się nasze - i nie tylko nasze - wyobrażenia. Ujawnia się ona niespodziewanie i punktowo - w miejscach, których nawet sama przyroda ani jej obszerne fragmenty nie są w stanie się domyśleć. Miejsca te nie są bowiem przeznaczone dla przyrody jako całości, ale tylko dla konkretnej osoby, drzewa, rośliny zielnej, ptaka czy owada. W przypadku człowieka są one przysłowiowym "ocieraczem łez", czy jak to mówimy "musztardą po obiedzie" po utracie jego nadziei na literacką karierę. Owa nieuchwytna nisza nazywa się BIOLITERATURĄ SPECJALNĄ.

Bioliteraturę specjalną traktuję jako najwyższy, czwarty stopień bioliterackiego wtajemniczenia. Jest ona przeznaczona tylko dla moich oczu w trudnych dla mnie, z psychologicznego punktu widzenia, momentach. Cały czas pamiętam jednak, że identyczną rolę spełnia ona wobec moich roślinnych czy zwierzęcych kolegów i koleżanek.

A oto niezwykłe przykłady jej istnienia.

******

U podnóża Jodłowej Góry , niedaleko siedziby sołtysa Mogilna, jodłowy las przechodzi w zarośla brzozowo - osikowe, połączone ze sobą jeżyną gruczołowatą. Widok jakże typowy dla Pogórza Karpackiego. W obrębie samego Mogilna takich miejsc są dziesiątki.

Miejscem tym nigdy specjalnie się nie interesowałem, bo i po co? Mogłem iść na grzyby gdziekolwiek - wszędzie było ich pełno. Jednak pewien lipcowy dzień 2016 roku zmienił wszystko.

Jak co dzień, miałem zamówienie na grzyby od jednej z pielęgniarek naszego DPS - u. W takich sytuacjach z reguły staram się realizować dwa cele: część grzybów sprzedać, a pozostałe ususzyć lub od razu zjeść. Tego dnia jednak wewnątrz lasu grzybów nie było - inaczej niż na obrzeżach, gdzie rosły "bomby" - duże owocniki borowika usiatkowanego. I dlatego postanowiłem pójść w to miejsce w nadziei, że uda mi się tam znaleźć koźlaka czerwonego.

Z typowo bioliterackiego punktu na takich terenach szaleją rozmaite namiętności. Osiki próbują się odnaleźć w niełatwej rzeczywistości, gdy nie chce ich ani las, ani ludzie, którym drzewo to przeszkadza w wypasie kóz. Cierpią samotność i niezrozumienie. Wiedzą jednak, że hołdowanie tym uczuciom grozi im zagładą, dlatego postanawiają całemu światu udowodnić swą wartość produkcyjną. Produkują więc najpiękniejsze polskie grzyby - tak zwane "brzozowiaki".

Oczekiwałem więc, że "moje" osiki nie będą zbytnio odbiegać od ogólnego, znanego mi schematu. I owszem, znalazłem tam koźlaki, ale zupełnie nie te, których się spodziewałem. Okazało się, że występują tu bardzo rzadkie w skali ogólnopolskiej koźlaki topolowe, podobne do "zwykłych" koźlaków brzozowych, lecz z miąższem, który po przekrojeniu barwi się szerokim spektrum kolorów.

Odkrycie to dowiodło istnienia bioliteratury niszowej, "niebiokomercyjnej", rzadko czytywanej przez ogół organizmów. W tym zacisznym miejscu, osłoniętym od wiatru zwartą ścianą lasu, powstała kuźnia eksperymentów pojedynczych artystów. Jednak w przeciwieństwie do świata ludzi nie jest to salon odrzuconych. To tak zwana "bioliteratura dalszego wyboru" - rodzaj bioliteratury rezerwowej, która zostanie doceniona przez resztę "Puszczy Aloszy" dopiero wtedy, gdy bioliteratura klasyczna stanie się zbyt nudna. Nikt nie wie, ile czasu to zajmie - może dziesięciolecia, może znacznie krócej. Przecież nie mam złudzeń, że powiedzenie: "przyzwyczajenie jest drugą naturą człowieka" dotyczy wyłącznie ludzi!

Przyjrzawszy się temu miejscu bliżej, przecierałem oczy ze zdumienia. Okazało się bowiem, że już teraz, a nie za x lat niektórzy, mimo niekorzystnych warunków, gotowi są zaryzykowac, by zapoznać się z tym bioliterackim eksperymentem. Odbywa się to na zasadzie: "odwaga kumuluje odwagę". Dlatego w niewidzialnych fotelach przed biopisarkami zasiedli całkowicie widzialni bioliteraccy słuchacze: kosodrzewina(niewiele ponad 450m. n.p.m.),aster michałek, rusałka pawik( nie bacząc na niską temperaturę otoczenia, co przeczy naszym wyobrażeniom o motylach).

*****

Kielecczyzna jest krainą leśną, w której krzyżuje się literatura klasyczna i bioliteratura. Tragiczna historia narodu odbijała się szerokim echem w tutejszych "partyzanckich" lasach. To właśnie w nich podczas partyzanckich akcji wykluwały się dzieła poezji śpiewanej, które drzewa tłumaczyły potem na język bioliteracki. Wskutek takiej, a nie innej historii miały one mało czasu i okazji na wytworzenie bioliteratury rodzimej, zupełnie niezależnej od wpływów ludzkich. Zdecydowana większość tutejszych drzew zresztą nawet nie znała czasów (s)pokoju. Ale bez wątpienia właśnie dlatego chwile wolne od historii umiały one w maksymalnie wydajny sposób wykorzystać do własnych celów. Dlatego bioliteratura, która tu powstała, posiada swoją specyfikę nieznaną w żadnym innym regionie Polski.

Jeden z największych kompleksów leśnych znajduje się na północ od Staszowa. Nie różni się on niczym od reszty tutejszych lasów pod względem doświadczeń, jakim poddawany był przez historię. Bioliteratura tego miejsca widoczna jest w składzie gatunkowym tutejszego runa. Rzuca się tu w oczy zupełny brak borówek, które zostały zastąpione ładnym dla oka, ale kompletnie bezproduktywnym pszeńcem.

W zespole boru sosnowego świeżego, który normalnie "stoi" borówkami, taka demonstracja jest oznaką skrajnego wyczerpania, choroby depresyjnej, a nawet autodestrukcyjnych myśli! Zamiast pisać peany na cześć słońca w postaci borówek, brusznic, bażyn i innych "jagodziaków", las odziera się z własnej godności, co jest głęboką anomalią bioliteracką, zagrażającą istnieniu bioliteratury w ogóle! Temu leśnemu kompleksowi przydałaby się więc jakaś terapia wstrząsowa. To idealne pole do popisu dla bioliteratury specjalnej.

Jak już wiemy, bioliteratura specjalna uderza nagle i punktowo w miejscach, które absolutnie niczym się nie wyróżniają. Nie inaczej było i tym razem. Doprawdy nie mam do dziś pojęcia, jakie czynniki, po przejściu ogromnej połaci z pszeńcem, skusiły mnie do wejścia na ledwie widoczną, piaszczystą dróżkę, której jedyną atrakcją było porozrzucane igliwie. Ale już po przejściu kilkunastu metrów zobaczyłem dorodne i bujne okazy kruszczyków.

Sam fakt pojawienia się kruszczyka w takim miejscu to rzecz niezwykła. Storczyki te bowiem, aczkolwiek jeszcze dość pospolite w lasach południowej Polski, preferują raczej gleby wapienne. Ujrzenie okazałego kruszczyka szerokolistnego, jak mi się początkowo zdawało, było więc jasnym sygnałem, że jakieś niewidzialne siły dbają o ten las.

Ale nie był to koniec zaskoczenia. Po dokładnym zbadaniu tego kruszczyka zacząłem mieć wątpliwości co do jego gatunku. Jego liście były tak jakoś dziwnie pofałdowane na kształt liści buka. Przez chwilę pomyślałem, że może to przez suszę. Jednak suszy nie było, o czym świadczyła duża ilość zebranych przeze mnie grzybów.

W domu zacząłem przeglądać atlasy roślin i wtedy do mnie dotarło, czego dokonałem. Znalazłem stanowisko kruszczyka Muellera - rośliny dawno uznanej przez naukowców za wymarłą w Polsce! Bioliteratura obdarzyła mnie wspaniałym prezentem - tylko dla moich oczu. Nie pozostaje więc nic innego, jak tylko zabrać jeden z jej najgłębszych sekretów do mojego grobu...

******

Najważniejszą zaletą bioliteratury specjalnej jest to, że jak to napisał pewien poeta, "z mgławicowego tygla potrafi wyłowić gwiazdy". Jej dobroczynnemu wpływowi ulegają nie tylko zapomniani artyści, ale również miliony zwyczajnych ludzi. W warunkach polskich szansę na bioliteracką sławę mają wszyscy ci, którzy potrafią myśleć o swojej codziennej pracy nie tylko w kategoriach zarobkowych( na przykład naukowcy) oraz ludzie z pasją.

Do tej drugiej kategorii zaliczam się ja. Od lat próbuję z mgławicowego tygla przepastnych puszcz, rozległych łąk czy jezior wyłowić nieprzeciętne jednostki. Jest to jednocześnie zawód, który wykonuję. Jak go nazwać? Fotograf przyrody? Nie, to coś więcej. Przecież moje fotografowanie nie jest osobnym zajęciem, lecz stanowi jedną z podstaw pisemnej archiwizacji przyrody. Pisarz? Też nie do końca. Owszem, ja piszę, lecz pisarstwo to nie jest "ucywilizowane", a na skutek przesiąknięcia wpływami przyrody z roku na rok coraz bardziej dziczeje.

Może więc właściwą nazwę tego zawodu zna bioliteratura specjalna?

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
trawa1965 · dnia 17.11.2016 16:09 · Czytań: 705 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Komentarze

Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.

Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Dzon
01/05/2024 21:18
Ok. Sprawdzę z czytaniem na głos, ale dopiero jak nie będzie… »
Dzon
01/05/2024 21:16
Dzięki. Prawdę mówiąc ten tekst jest tak stary, że o nim… »
Janusz Rosek
01/05/2024 16:09
Dziękuję za komentarz. Mieszkam, żyję i pracuję w Krakowie,… »
Zdzislaw
01/05/2024 13:50
Dzon, no i w porządku ;) U mnie, przy czytaniu na głos,… »
Kazjuno
01/05/2024 12:25
Jako słaby znawca poezji ucieszyłem się, że proza. Hmmm!… »
SzalonaJulka
01/05/2024 00:14
Bardzo dziękuję za zatrzymanie się :) Dzon, ooo, trafiłeś… »
Dzon
30/04/2024 22:22
Bardzo mi się spodobało. Płynie dynamicznie. Jestem fanem… »
Dzon
30/04/2024 22:08
Widać,że tekst jest bardzo osobisty. Takie osobiste… »
Dzon
30/04/2024 21:53
;-) Uśmiechnąłem się. Jest koncept. Może trochę do… »
valeria
30/04/2024 16:55
Nie bardzo rozumiem:) »
valeria
30/04/2024 16:54
Fajne »
valeria
30/04/2024 16:53
No ja przepadam:) »
valeria
30/04/2024 16:52
Ja znowuż wychwalam Warszawę:) »
valeria
30/04/2024 16:50
Jest pięknie, dzisiaj bardzo gorąco, cudna pogoda. Wiersz… »
Kazjuno
28/04/2024 16:30
Mnie też miło Pięknooka, że zauważyłaś. »
ShoutBox
  • Dzon
  • 30/04/2024 22:29
  • Nieczęsto tu bywam, ale przyłączam się do inicjatywy.
  • Kazjuno
  • 30/04/2024 09:33
  • Tak Mike, przykre, ale masz rację.
  • mike17
  • 28/04/2024 20:32
  • Mało nas zostało, komentujących. Masz rację, Kaziu. Ale co począć skoro ludzie nie mają woli uczestniczenia?
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty