Jak była knajpa, to wiadomo było, czego się spodziewać. Bufetowa piwo nalewała, kufle jak trzeba, wyszczerbione, każdy z nas miał swój, znaczony na spodzie farbą olejną i porządek był. Przychodziliśmy po robocie, zamawiali od razu po dwa lub trzy, żeby kobiecie głowy za bardzo nie zawracać i braliśmy się jak Bóg przykazał do lektury. Baśka, bufetowa, jest po polonistyce to i szybko się zorientowała, co kto lubi i podawała nam książki pochowane w torbach papierowych, albo reklamówkach z Biedronki. Kazik, ten co na wywrotce jeździ, zawsze Szymborską pierwszy dostawał i dopiero jak się już naczytał do woli to dawał Staśkowi, temu od kanalizacji. Stachu pod stołem przekazywał mi wtedy Mrożka, a ja Kazikowi Stanisława Lema. Najbardziej pazerny na literaturę, a szczególnie na nowości, był Ziutek, dźwigowy. Widzieliśmy, jak kiedyś Baśkę po pijaku zagadywał, żeby mu odkładała wszystko, co dostanie Masłowskiej i Pilcha. Nie powiedzieliśmy mu, że wiemy, że czyta po znajomości, żeby mu przykrości nie robić, bo cholernie wrażliwy chłop jest i jeszcze by się nam popłakał, i byłoby wstyd na całą gminę. Za karę jednak nie dawaliśmy mu więcej w pokera wygrywać, przez co poważanie mniejsze nieco miał u dziewczyn z zespołu „Laptopy Ludowe”, co w knajpie wieczorami na komputerach do tańca grają.
I wszystko toczyło się utartym rytmem, dziewczyny były wtajemniczone w nasze nielegalne czytanie i graniem zagłuszały szelest przewracanych pod stolikiem kartek, my, jak trzeba, dla niepoznaki kłóciliśmy się, a to o zaglądanie w karty, a to o rozlane piwo, a to wspominając dawne młodzieńcze zatargi, kto komu dziewczynę na zabawie odbił, kto komu manto spuścił, a komu nie, a powinien.
Aż tu niedawno przychodzimy, patrzymy, zamknięte, remont. Myśleliśmy, że stoliki połamane wymienią, lamperię na olejno zrobią, żarówki energooszczędne, nowoczesne wkręcą i będzie jak dawniej. Męczyliśmy się cholernie przez tydzień, bo nałóg rzecz straszna. Ja przerwałem w połowie „Tango”, Stasiek nie doczytał do końca Szymborskiej, a Kazik chodził przez tydzień jak struty, bo za cholerę nie wiedział, czy pilot Pirx poradzi sobie w sytuacji, gdy dowiaduje się, że ma chorą załogę, a radiotelegrafista to ochlapus. Najlepiej miał Ziutek, bo co prawda był dopiero w połowie „Wojny polsko-ruskiej”, ale ponieważ miał układy z bufetową, to ta wyjaśniła mu, że narkotyki to zguba i zdradziła zakończenie.
W końcu remont się skończył, przychodzimy, a tu – biblioteka! Czytelnia jest, stoliki, owszem, są, ale ze szklanymi blatami! I jak tu czytać, kiedy każdy widzi co masz w ręku. Jak do cholery się przyznać, że jesteś miłośnikiem literatury? No, sorry, ale w tej sytuacji musieliśmy zmienić lokal, spotykamy się teraz w odległej o pięć kilometrów Wólce Cichej, tam jeszcze bar przed remontem. I z bufetową Stasią też się idzie dogadać, każdy ma znów swój znaczony kufel. Tylko zespołu żadnego tam nie ma i musimy się głośniej zachowywać, a i czasem jeden drugiemu w mordę dać, żeby się nie wydało, że czytamy.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt