W co już nie wierzę. - SylwiaJ
Publicystyka » Eseje » W co już nie wierzę.
A A A
Od autora: Nie wierzę, że wystarczy tylko chcieć. Tylko dlatego, że nie jeden raz chciałam czegoś bardziej, niż bardzo. I nie, żebym liczyła na cud. Zrobiłam ten pierwszy, drugi i kolejny krok. I tak sobie idę, idę. I niby coś tam się dzieje, ale... to takie niemrawe. Wokół wszyscy mówią mi: dasz radę... I tylko jedna osoba zadała mi ostatnio pytanie: czy można ci jakoś pomóc. Moja odpowiedź w myśli zabrzmiała: nie. I nie, że taka ze mnie chojraczka. Tak po prostu czuję. Zbyt długo wierzyłam, że koniecznie muszę kogoś koło siebie mieć. Kogoś, kto pomoże wyjść mi z moich problemów. Teraz - gdy została sama - wiem, że to było jak błądzenie we mgle. Myślę, że ten odcinek drogi muszę przejść samotnie. W pojedynkę.

Kolejna wizyta u kręgarza. Umówiłam się z nim w godzinach przedpołudniowych. Jedyny wolny termin, do którego ja muszę się dostosować. Inaczej mogę zapomnieć o jakiejkolwiek rehabilitacji mojego kręgosłupa. 

Gabinet znajduje się na 10 piętrze wieżowca, który powstał jeszcze w czasach PRL. Ja - pani zamieszkująca nowoczesny Apartament (celowo napisałam z dużej litery), najpierw szukałam windy, potem ze zdziwieniem odkryłam, że muszę szarpnąć za drzwi, bo przecież same się nie otworzą. To było przy tej ostatniej wizycie. Dzisiaj reagowałam już trochę normalniej. Choć i tak przez moją głowę przemknęła myśl: no, otwieraj te drzwi, głupia babo. 

Tuż przed wejściem do poczekalni zadzwonił telefon. Na wyświetlaczu pokazały mi się dane jednego z moich klientów.

- Cześć. Jesteś w biurze.

- Niestety nie. 

- Jestem właśnie w mieście i chciałem dowieźć Ci papiery. Spieszę się, bo potem idę na pogrzeb.

- Na pogrzeb... - trochę złowieszczym tonem powtórzyłam ostatnią frazę. 

- Tak. R.W. zmarła. Znałaś ją chyba.

- Kto - zapytałam, bo nie dosłyszałam.

- Ta ze sklepu z materiałami budowlanymi.

- No wiem... Znałam ją. Ale jak...? - zapytałam wiedząc, że kobieta mogła być starsza ode mnie o jakieś 10 lat. Nie więcej. 

Bezpośrednią przyczyną śmierci było zakażenie. Wcześniej kobieta przeszła operację (sprawy ginekologiczne). Ponoć lekarze źle coś poukładali jej w wnętrznościach. I tyle na ten temat. Prosta zasada. Operacja się udała, ale pacjent zmarł. Tak można by to ująć. 

Westchnęłam ciężko, bo i co powiedzieć w takiej sytuacji. Dodałam coś w bardziej optymistycznym tonie. No, bo w końcu ja i on, wciąż jeszcze żyjemy i jakoś musimy "orać tymi naszymi ciężkimi pługami", a że oby dwoje mamy jeszcze w tym życiu sporo spraw do załatwienia (ta sama przyczyna, ten sam sprawca, inne tylko koligacje łączące nas ze sprawcą), to musimy sobie jeszcze trochę żyć. Widać pani R. swoje sprawy już dokończyła i jej życie spokojnie mogło się przenieść na "tamten" świat (miejmy nadzieję, ze lepszy). 

"W życiu ponoć nie problemów. Są tylko sprawy do załatwienia" - usłyszałam kiedyś na zajęciach NLP. Mocno się wtedy rozczarowałam i odczarowałam swój wielki zapał do tych wszystkich niezwykłych rad. Sprawą do załatwienia jest coś, co załatwiam w urzędzie skarbowym czy ZUS. Problemy były, są i będą. Zdarzają się też takie dramaty, na temat których brakuje mi słów. I chylę czapkę przed reportażystami, którzy jadąc czasem w daleki świat, ryzykują swoim zdrowiem, szczęściem rodzinnym i życiem. 

Przez otwarte na oścież drzwi weszłam do poczekalni. Ściągnęłam z siebie kurtkę. I usiadłszy na krześle, czekałam na swoją kolej. Chwilę później weszłam do gabinetu. 

- I jak się pani czuła po ostatnim razie - zapytał mnie kręgarz.

- No wie pan, wieczorem byłam trochę zmaltretowana. A wczoraj bolało mnie całe lewe ramię i bark. 

Mężczyzna kazał mi usiąść na łóżku. Pokazał jak mam założyć ręce. Potem postukał tym swoim młoteczkiem. Pomacał szyję, ramię i kark. Przyłożył z lewej strony lód. I kazał się położyć. Ja w tym czasie zaczęłam mu opowiadać o tym, co chwilę temu słyszałam przez telefon

- Proszę panią - powiedział do mnie kręgarz - pani chyba nie wie, ile tego typu przypadków w obecnych czasach się zdarza.

- A wie pan... Może nawet nie chcę tego wiedzieć - odpowiedziałam mu. 

Zanim do niego trafiłam, historię z skierowaniem na prześwietlenie czaszki i górnej części kręgosłupa, które dostałam od lekarza rodzinnego. 

- Kto pani napisał to skierowanie - dziwiła się kobieta, która miała mi to prześwietlenie robić - 30 lat pracuję w zawodzie i jeszcze czegoś takiego nie widziałam. To pisał lekarz? I co ja mam prześwietlić pani całą głowę? 

I odesłała mnie z tym skierowaniem tam, skąd przyszłam. Z powrotem do lekarza rodzinnego. Na całe szczęście nie było zbyt daleko, a ja byłam już po pracy i obiecałam sobie, że to tego wieczoru załatwię. Było nawet dość ciepło więc zrobiłam sobie spacer i przeszłam się pieszo. Nie denerwując się nic, a nic. Tylko trochę zastanawiało mnie to, co ten facet ma w głowie i jaki to z niego lekarz, skoro nie wie jak wypisać tak podstawowe skierowanie. 

Wracając do dnia dzisiejszego i mojej rozmowy z kręgarzem. Zaczął mi opowiadać jak jego ojciec przez UB musiał przenieść się w moje okolice i jak to za nim poszło dwóch jego uczniów. 

- Tak kiedyś było. A dzisiaj? - powiedział.

- No cóż. Dzisiaj takie fryzjerki mają pretensje, że nic nie robią, tylko sprzątają kłaki po klientach. Tyle, że same potrafią jedno wielkie NIC i szefowa lub pracownice na etacie boją im się cokolwiek dać.

Rozmowa zeszła na dzisiejsze mody. Na całą tą nowomowę. Na tych wszystkich PR-owców, coachów itp. Na to, jak młodych uczy się dziś kłamać i manipulować innymi.

Możesz być kim chcesz. Przecież wystarczy tylko chcieć... czyż nie? Ja myślę jednak... Nie!!! Nie myślę tak!!! Wiem to na pewno. Nie wystarczy tylko chcieć. Nie wystarczy nawet starać się czy móc. W obecnych czasach trzeba mieć tą wielką zdolność do bycia "kimś" - kimkolwiek tylko się chce. Trzeba być na tyle kreatywnym i mocnym w gębie, by umieć powybijać innym to, co chcą i wmówić im, że powinni chcieć zupełnie coś innego. Ta wszystkie błyskotliwe bla, bla, bla. Chałtura/ pokrętność = siłą, moc i wielki sukces.

Oczywiście, że trzeba być kreatywnym. Oczywiście, że trzeba chcieć. Problem w tym, że jednym chce się bardziej niż innym, a jak coś jest opłacalne, to tym, którym bardziej zależy na kasie, niż na klasie, szybko znajdują sobie drogę "na skróty" i "wzwyż". 

Nie chcę być ani pesymistką, ani optymistką. Realizm życia nauczył mnie patrzeć na świat i widzieć go takim... (jaki jest). No dobra, wszystkiego nie widzę. Oceniam go według tych kryteriów, które w mocny i wyraźny sposób w danym momencie dają mi o sobie znać. Obawiam się, że świat zdąża w jakieś przedziwne miejsce. Otchłań wypełniona pachnącą lecz bezwartościową breją. 

Nie trzeba nam kolejnej wojny światowej. Nie trzeba nam kataklizmów, ani końców świata jakkolwiek bardzo chcieliby je Ci, którzy wierzą w swoją bezgrzeszność. Sami siebie wykończymy. Pośpiechem. I wiecznym uganianiem się za szczęściem, które nigdy się do nas nie uśmiechnie. Tylko dlatego, że widzimy jego zacny "tył".

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
SylwiaJ · dnia 09.12.2019 15:17 · Czytań: 841 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Komentarze

Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.

Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Jacek Londyn
05/05/2024 19:17
Zbigniewie, ten serial to żadne badziewie. Miliony Polaków… »
valeria
05/05/2024 16:12
Cieszy mnie wszystko co piszecie, dobrze, że coś… »
tetu
05/05/2024 15:48
Niezaprzeczalnie atutem tego wiersza jest rytmiczność.… »
tetu
05/05/2024 15:43
Zbysiu, przeczytałam Twój komentarz z przyjemnością i… »
Zbigniew Szczypek
05/05/2024 14:15
Tetu Tak sobie pomyślałem dzisiaj, czytając Twój wiersz,… »
Zbigniew Szczypek
05/05/2024 13:31
Valerio Wybacz proszę, że Cię nie komentuję ale chyba już… »
Zbigniew Szczypek
05/05/2024 13:10
Kaziu Bardzo ale to bardzo Ci dziękuję, za powyższy,… »
Zbigniew Szczypek
05/05/2024 13:01
Januszu Doskonale Cię rozumiem, ja także jestem "w… »
valeria
05/05/2024 12:52
Jestem czułą poetką i tak piszę, kocham otaczający mnie… »
Kazjuno
05/05/2024 12:02
Podobało mi się Zbysiu. Też udzielił mi się wakacyjny… »
Janusz Rosek
05/05/2024 11:30
Dziękuję za podpowiedzi. Zdaję sobie sprawę z tego, że moje… »
Dar
05/05/2024 11:27
Nie znam pani. Wiersz w moim odczuciu mocno zabarwiony… »
valeria
05/05/2024 10:34
Jestem idealną kobietą:) »
valeria
05/05/2024 10:32
Bzy szybko więdną, a mam na nie sposób:) piękne są, już tak… »
Zbigniew Szczypek
05/05/2024 10:24
Januszu Ja z rewizytą - podobało mi się ale nie wszystko.… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 02/05/2024 06:22
  • "Mierni, bierni ale wierni", zamieńmy na "wierni nie są wcale mierni, gdy przestali bywać bierni!" I co wy na to? ;-}
  • Dzon
  • 30/04/2024 22:29
  • Nieczęsto tu bywam, ale przyłączam się do inicjatywy.
  • Kazjuno
  • 30/04/2024 09:33
  • Tak Mike, przykre, ale masz rację.
  • mike17
  • 28/04/2024 20:32
  • Mało nas zostało, komentujących. Masz rację, Kaziu. Ale co począć skoro ludzie nie mają woli uczestniczenia?
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
Ostatnio widziani
Gości online:21
Najnowszy:dompol.2024