Cały Wielki Tydzień w rejsie. Jeszcze w Wielki Piątek czekała mnie robota na pokładzie. Tridum zaliczyłem jednak w całości. W czwartek nasz okrętowy kapelan obmył mi nogi, a w piątek Misterium Męki Pańskiej przeżywałem już na lądzie, ale jeszcze w drodze do domu. W sobotę byłem już z rodziną. Dziwne te święta. Wracając do rodzinnych stron, jak okiem sięgnąć, całe pola zasypane śniegiem. Nawet jeszcze wczoraj padał. Wiosna zaspała i to nieźle.
Po wielkanocnym śniadaniu wziąłem kilka jaj z koszyka i poszedłem pod „wraka” by się z Johnem i innymi kamratami święconym podzielić. Zachodzę ci ja i tawerny mojej nie poznałem: Na podwórzu leżały resztki spalonej kukły, na drzwiach przybity do nich gwoździem ogon od śledzia, a przed przybytkiem pokruszone ciarupy jaj. W środku również niemałe zaskoczenie. Ławy przykryte białym obrusami, a na nich stały koszyczki ze święconką.
- Ahoj, John - zagadnąłem na powitanie po żeglarsku.
- Chrystus zmartwychwstał – odpowiedział John.
- Prawdziwie zmartwychwstał - odpowiedziałem zaskoczony.
- Widzę John, że Wielkanoc do twej tawerny zawitała na całego. Nie powiesz mi jednak, ze wszystkie te koszyczki sam zaniosłeś do kościoła, tak wiele ich jest.
- Nie musiałem. Kapelan mi je poświęcił tutaj na miejscu. Jako „Bóg zapłać” dałem mu piwo.
- Kapelan w tawernie? Pił piwo? Z ludźmi? Ale jaja!
- Nie „ale jaja” kapitanie tylko Alleluja – natychmiast poprawił mnie John. – I wcale piwa nie pił jeno wziął je sobie na wynos, a co do ludzi to powiedział, że kapłani powinni zmniejszać dystans do wiernych, co nie jest niczym nowym, bo nawet sam Jezus z celnikami jadł.
- Przypomina mi to czterech kapelanów trzech największych religii świata służących na amerykańskim transportowcu Dorchester w czasie II wojny światowej. Oni również jedli i spali z żołnierzami, choć byli przecież także oficerami.
- Znam te historię kapitanie. Zginęli wszyscy czterej trzymając się za ręce i za reling tonącego okrętu trafionego pięcioma torpedami w 1943 roku oddając swoje własne kamizelki ratunkowe żołnierzom.
- A jako oficerowie mieli przydzielone miejsca w łodzi ratunkowej.
- Szli na dno mówiąc „Ojcze nasz” w czterech językach: po łacinie, hebrajsku, angielsku i niemiecku.
- Niemiecku?
- Tak po niemiecku. Jako wyraz przebaczenia dla tych, co te torpedy wypuścili. Poza tym, wśród amerykańskich żołnierzy wielu było protestantów niemieckiego pochodzenia.
- Każdy ma swoją golgotę John.
- I każdy swój krzyż do niesienia.
- Powiedz mi John, co to za kukła na dziedzińcu przed tawerną.
- To spalony Judasz. Wcześniej był powieszony i bity kijami.
- A ten ogon od śledzia przybity do drzwi?
- A to był śledź przybity i również pobity i stracony kijami.
- Po jaka cholerę.
- Za karę, że musieliśmy znosić jego śmierdzące mięso w czasie Wielkiego postu zamiast tego prawdziwego.
- No a te ciarupy jaj?
- odstraszają mrówki.
- Co? W jaki sposób?
- Nie wiem, kapitanie.
- Nie sadzisz John, ze to po prostu zabobony jakieś?
- Może i tak kapitanie, ale ponoć malowanie jaj to również pogański zwyczaj.
- A pro po jaj, chciałem się z tobą John podzielić święconym i życzyć ci zdrowych i pogodnych Świąt i pomyślności wszelkiej.
- Również tobie kapitanie wszystkiego najlepszego. Długich i owocnych rejsów.
- Długich? Skąd ty John…
- Po prostu dobrze wiem kapitanie, że im dłuższy rejs, tym większa gaża.
- Do widzenia John.
- Do widzenia. Nie zamówił pan piwa, kapitanie. To nie w pańskim stylu.
- W Dniu Pańskim nie piję piwa.
- A co?
- Żur, John, wiele żuru z jajami.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt