Arek - wyrrostek
Proza » Obyczajowe » Arek
A A A
Kolejne opowiadanie z tomu "Czerwona gondola".
Nazwiska i imiona występujących osób zostały wymyślone.



Wracam do Wrocławia na dalszy ciąg studiów; towarzyszy mi skuter - nierozłączny kumpel minionych przeżyć. Znajduję kwaterę o 100 złotych tańszą od dotychczasowej. Mieszkam teraz u starszej pani, która wynajmując pokoje powiększa skromną pensję męża-buchaltera. Do grona lokatorów należy Kasia - studentka medycyny. W rodzinnej atmosferze korzystamy ze wspólnej łazienki i kuchni, a opustoszała ulica domków jednorodzinnych nie przeszkadza w nauce i śnie.
Trudno powiedzieć jak doszło do przyjaźni z Arkiem. Byliśmy trochę inni niż większość kolegów na naszym wydziale; stanowiły o tym domy rodzinne - pochodziliśmy, jak to się mówiło, z inteligencji pracującej. Ojciec Arka po powrocie z Syberii osiadł we Wrocławiu i prowadził, uzyskawszy licencję tłumacza przysięgłego, prywatne biuro. Arek, przystojny brunet, tryskał humorem i niewyczerpaną energią. Rozpuszczony został niebywałym powodzeniem u kobiet, z którego umiejętnie korzystał, choć jego dziewczynie, atrakcyjnej blondynce, nie można było niczego zarzucić.
Koło nas utworzyła się grupa, ogólnie ujmując, studentów spoza akademików.
Podstawowym lekarstwem na nadmiar wykładów i ćwiczeń były karty. Brydż i poker straciły atrakcyjność gdy nauczyłem towarzystwo innej, namiętnej gry: "labeta" wujcia Wila, przy którym niejeden świt nas zastał. Graliśmy do upadłego i nie wiadomo do czego doprowadziłby nas ten hazard gdyby nie tragiczny wypadek.

Edek, jeden z naszej paczki, często brał udział w nocnych maratonach, zachowywał się jednak dosyć pasywnie: zazwyczaj tylko kibicował. Siadał opanowany przy stoliku i w milczeniu trwał do ostatniego rozdania kart. Na uczelni wiodło mu się podobnie jak nam: raz na wozie raz pod wozem. Chadzał własnymi ścieżkami. Nikt nie wiedział kiedy i dlaczego wyruszył na ostatnią.
Pewnego dnia przeczytałem osłupiały, przyklejoną na ścianie przy dziekanacie, klepsydrę.
Szokująca śmierć Edka dotknęła nas wszystkich. Podobny wypadek przeżyłem w gimnazjum, ale wtedy zapamiętałem tylko niemieckie brzmienie nazwiska tragicznie zmarłej koleżanki. Teraz boleśnie zdawałem sobie sprawę z dramatu Edka, jego zagubienia i strasznej samotności prowadzącej do desperackiego kroku targnięcia się na własne życie.


Zimową przerwę międzysemestralną postanowiliśmy z Arkiem spędzić w górach. Z tej okazji kupiłem pierwsze w moim życiu buty narciarskie, a do nart kanty, które znajomy stolarz poprzykręcał w wyfrezowanych uprzednio rowkach. Wyregulowanie "kandaharów" nie przedstawiało problemów i z zachwytem oglądałem jak dokładnie sprężyna wiązania siedzi w rowku obcasa nowego buta.

Wylądowaliśmy w schronisku Bronka Czecha. Otoczyła nas nieskończona biel i spokój. Kominek promieniował miłym ciepłem wypełnionym żywicznym zapachem drewnianych ścian.
Sąsiedni pokój na naszym piętrze zajmowali studenci medycyny; trzech facetów plus dziewczyna. Słaba płeć nie jeździła na nartach zadowolona z obecności "u swego boku" któregoś z kumpli. Tak było w ciągu dnia, a wieczorem wszyscy rozpoczynali przedziwną grę. Do naszego pokoju dochodził chichot dziewczyny i..., przeplatane salwami śmiechu, odgłosy kibicowania. Erotyzm wisiał w powietrzu; ale jakiego rodzaju?
Arek nie wytrzymał, scyzorykiem wydłubał sęk z deski, przywarł do otworu i z zapartym tchem długo trwał w nieruchomej pozycji. Spodziewałem się komentarza, mniej więcej, takiego rodzaju:

- Kuuurwa..., ale ją rżną!

A tu nic w tym stylu. Po chwili, z głębokim westchnieniem, udostępnił punkt obserwacyjny.

- Kuuurwa..., ja bym nie wytrzymał!

Podniecony przycisnąłem głowę do ściany. Na połączonych łóżkach leżała rozebrana czwórka; skrajne miejsca zajmowali kibice, a na środku toczyła się zabawa - zakład. Dziewczyna wprowadzić mogła do gry każdą cześć swojego ciała - niedozwolone tylko było dotknięcie czymkolwiek męskiego członka.
Bujne, kobiece kształty, poruszane harmonijnie, znęcały się nad, muszącym okazać opanowanie, przeciwnikiem; rozpuszczone włosy gładziły naprężone mięśnie ramion, sutki dotykały zaciśniętych warg, rozchylone usta zostawiały ślady na udach, język wwiercał się w małżowinę uszną, a biodra, rozkołysane namiętnym tańcem, rozsiewały zapach intymności.

Faktycznie, ja bym też nie wytrzymał i nie wytrzymałem! Natomiast męskość kolegi zza ściany nie podniosła się nawet na jeden centymetr.
Stawka zakładu z góry została ustalona: ten kto przegra, następnego dnia, nie jeździ na nartach.

My natomiast, ostudzając w śniegu nocne przeżycia, szaleliśmy do upadłego. Zjazdy długimi, bezludnymi szlakami, zmęczenie przy jeszcze dłuższych podejściach. Próby slalomu między powbijanymi przy schronisku gałęziami świerków i na zakończenie kufel zimnego piwa.
O wyciągach i rozgorączkowanym przy nich towarzystwie nikt jeszcze nie marzył; panował spokój, a biały puch zagłuszał nawet stąpanie.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
wyrrostek · dnia 23.01.2009 12:13 · Czytań: 869 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 6
Komentarze
gabstone dnia 23.01.2009 14:50 Ocena: Bardzo dobre
Kolejne bardzo dobre opowiadanie. Tylko interpunkcja żyje u Ciebie własnym życiem:) Większych błędów nie zauważam. Ale co to do cholery jest ta "labeta"?:)
Miladora dnia 23.01.2009 15:09 Ocena: Bardzo dobre
Chciałaś powiedzieć, Gabunia, że nie żyje raczej, bo jej brak... :D
Pani Interpunkcja proszona o powrót na odpowiednie stanowiska! :lol:
No, Wyrrostek, zwyżka temperamentu z odcinka na odcinek. :D
- korzystamy z wspólnej - ze wspólnej
- Arek, przystojny brunet, tryskający humorem... - to zdanie sugeruję pociąć na dwa krótsze, ponieważ stylowo zagmatwałeś się prawie na amen. ;)
Bardzo dobra część. Jak tak dalej pójdzie, to za całość będzie maks... :D
wyrrostek dnia 23.01.2009 16:25
:) Dziewczyny proszę nie znęcajcie się, tylko przyprowadzicie mi tę panią I. ;) Nie dam rady bez Waszej pomocy!
W labeta gra się talią kart do pokera w dwie lub (parami) cztery osoby. Licytuje się bezwzględną ilość wziętych lew i kolor, jak w brydżu.
Tomi dnia 23.01.2009 18:46 Ocena: Bardzo dobre
Noo... ja bym też nie wytrzymał:p

Interesujący tekst. Niewątpliwie potrafisz zaciekawić czytelnika. Bdb
ginger dnia 26.01.2009 18:03 Ocena: Bardzo dobre
No to się uśmiechnęłam do siebie ;) Podoba mi się ten kawałek, bardzo ładnie Ci wyszedł. Interpunkcja... Cóż... Nie działa do końca prawidłowo ;)
wyrrostek dnia 31.01.2009 16:07
Rzepusiu , dopiero dzisiaj zobaczyłem Twoje poprawki - dzięki. :)
Cytat:
Barki w przecinkach, ale nie chciało mi się wypisywać.
- szkoda.;)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Jacek Londyn
07/05/2024 22:15
Dziękuję za komentarz. Cieszę się, że udało mi się oddać… »
OWSIANKO
07/05/2024 21:41
JL tekst średniofajny; Izunia jako Brazylijska krasawica i… »
Zbigniew Szczypek
07/05/2024 21:15
Florianie Trudno mi się z Tobą nie zgodzić - tak, są takie… »
Zbigniew Szczypek
07/05/2024 20:21
Januszu Wielu powie - "lepiej najgorsza prawda ale… »
Kazjuno
07/05/2024 12:19
Dzięki Zbysiu za próbę wsparcia. Z krytyką, Jacku,… »
Kazjuno
07/05/2024 11:11
Witaj Marianie, miło Cię widzieć. Wprowadzając… »
Marian
07/05/2024 07:42
"Wysiadł z samochodów" -> "Wysiadł z… »
Jacek Londyn
07/05/2024 06:40
Zbyszku, niech Ci takie myśli nie przychodzą do głowy. Nie… »
Zbigniew Szczypek
06/05/2024 20:39
Pulsar Świetne i dowcipne, a zarazem straszne w swoim… »
Zbigniew Szczypek
06/05/2024 13:43
A przy okazji - Zbyszek, a nie Zbigniew. Zbigniew to… »
Jacek Londyn
06/05/2024 13:19
Kamień z serca, Zbigniewie. Dziękuję, uwierzyłem, że… »
Zbigniew Szczypek
06/05/2024 12:43
Tak Jacku, moja opinia jest jak najbardziej pozytywna. Zdaję… »
Jacek Londyn
06/05/2024 12:23
Drogi Kazjuno. Przyznam, że bardzo zaskoczyła mnie… »
Kazjuno
05/05/2024 23:32
Szanuję Cię Jacku, ale powyższy kawałek mnie nie zachwycił.… »
Zbigniew Szczypek
05/05/2024 21:54
Ks-hp Zajrzałem za Tetu i trochę się z nią zgadzam. Ale… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 07/05/2024 20:47
  • Hallo! Czy są tu jeszcze jacyś żywi piszący? Czy tylko spadkobiercy umieszczają tu teksty, znalezione w szufladach (bo szkoda wyrzucić)? Niczym nadbagaż, zalega teraz w "przechowalni"!
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/05/2024 18:38
  • Dla przykładu, że tylko krowa nie zmienia poglądów, chciałbym polecić do przeczytania "Stołówkę", autorstwa Owsianki. A kiedyś go krytykowałem
  • Zbigniew Szczypek
  • 02/05/2024 06:22
  • "Mierni, bierni ale wierni", zamieńmy na "wierni nie są wcale mierni, gdy przestali bywać bierni!" I co wy na to? ;-}
  • Dzon
  • 30/04/2024 22:29
  • Nieczęsto tu bywam, ale przyłączam się do inicjatywy.
  • Kazjuno
  • 30/04/2024 09:33
  • Tak Mike, przykre, ale masz rację.
  • mike17
  • 28/04/2024 20:32
  • Mało nas zostało, komentujących. Masz rację, Kaziu. Ale co począć skoro ludzie nie mają woli uczestniczenia?
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
Ostatnio widziani
Gości online:167
Najnowszy:dompol.2024