Ja Twoje, Miladoro, sugestie doceniam. Okazujesz nawet najlichszemu z nas "twórców" ogromny szacunek poprzez bardzo merytoryczne uwagi, a nie uprawianie krytyki jako sztuki dla sztuki. Toteż jestem pewna, że nigdy nie doczekasz się riposty w stylu Tuwimowskiego "Na pewnego endeka, co na mnie szczeka"
Ale co do sylabizmu
Toż to najprymitywniejsza budowa strof
Przecież tak zaczynał Kochanowski- ponad 500 lat temu, nie 80. Dla przykładu:
NA MATEMATYKA
Ziemię pomierzył i głębokie morze,
Wie, jako wstają i zachodzą zorze;
Wiatrom rozumie, praktykuje komu,
A sam nie widzi, że ma kurwę w domu.
Jakiż piękny, regularny wiersz o metrum: 5/6, w dodatku z cudnie rozłożonymi akcentami tokiem trocheicznym i amfibrachowym, charakterystycznym dla polszczyzny. Zatem- to nie tylko pospolity sylabik, ale wiersz sylabotoniczny, wyższa szkoła jazdy niż zwykły równozgłoskowiec. Dlaczego więc używacie TU często w komentarzach argumentów o zestarzeniu się, zużyciu pewnych elementów tworzywa poetyckiego, jak choćby inwersji, poprawnych gramatycznie form: „mego, swego” na korzyść dłuższych „mojego”, „twego”, dokładnych, choć wcale niegramatycznych, rymów, pojedynczych rymów w wierszu białym, a tak hołubicie prymitywny, schematyczny sylabizm, nawet nie bardziej wyrafinowany sylabotonizm? Znów ktoś powie, że się czepiam, a ja chcę po prostu wiedzieć, bo nie rozumiem. Kto powiedział, że inwersje są „be” i inne wymienione też „be”? Może ja czegoś nie wiem, jestem spóźniona.. Poezja to nie schemat, to oryginalność. Moje wierszyki w tej drugiej kategorii się nie mieszczą, bo doskonale znam, żeby było jasne, SWE ograniczenia. Ale- wybaczcie- prócz naprawdę pomocnych wskazówek, w wielu komentarzach, czuję presję wpychania w ściśle ustalone R A M Y. A to- powtórzę- nie służy zazwyczaj poezji. Pozdrawiam i przepraszam za wynurzenia pewnie nie we właściwym miejscu portalu.