Świetny wiersz, Aleks, bolesny, ale prawdziwy, bo kozaczyć można do czasu, aż Los da kopa w dupę i dolce vita się skończy.
Jak u Twojego bohatera, który myślał, że jest panem świata, że to będzie trwać wiecznie, a tu nagle zaczęła się jazda po równi pochyłej...
Im wyżej latasz, tym boleśniej upadniesz.
Złoty sen się skończył, twarzą na ziemi.
Ale...
Coś się w bohaterze zmieniło, bo ile razy można upadać, by podnieść się na dobre?
Nie wiem.
Ale jemu się to udało.
Podoba mi się Twój styl pisania - nie jest zbyt liryczny, ale za to konkretny - piszesz tak, jakbyś opowiadał to kumplowi przy browarze.
I to jest to!
Snujesz swoją historię w sposób prosty, nie zmuszając czytacza do wymóżdzeń.
Stosujesz narrację czytelną i jasną - wiadomo o czym to jest.
Nie popadasz w nowopoezję.
Ode mnie max