Nie chciałam pisać o niczym i beznadziei. Ale właśnie znowu nadszedł mnie koszmarnie melancholijny nastrój. Emocja depresyjnego bezsensu. Szukam sensu, szukam prawd i mądrości. Mimo wysiłków niewspółmiernych i tak coś we mnie zawsze musi siedzieć, co powie, że wszystko jest bez znaczenia. Wszystkie działania, wszystkie słowa i czyny - co one dają?
Nie chce mi się nic, choć mam chwilę czasu wolnego. Czego mam szukać skoro wszystko jest oczywiste? Oczywistością jest brak sensu. „Kto szuka ten znajdzie”. Szukałam i nie znalazłam. Życie jednostki nie ma sensu. Ja wiem to już od urodzenia. Mimo tego szukałam. Nie ma. Należy przemóc się wewnętrznie ... kichnąć kilka razy ... i zacząć sobie wmawiać. Jest sens. Jest sens. Nie wychodzi. Trzeba wywołać emocje – jakiekolwiek, byleby tylko zagłuszyć pytanie o sens. Emocje – trzeba się obrażać, trzeba kochać kogo bądź, kto się nawinie, trzeba cierpieć – psychicznie, a gdy tego za mało - zadać sobie fizyczny ból. Ale kiedy morze łez wylane i szczyty cierpienia zaliczone i pomimo wyobraźni ciężko zmusić się do miłości w byle kim ... wtedy wraca pytanie o sens. Ale go nie ma. Nigdy go nie było.
I wtedy do pokoju wchodzi on. Uśmiecha się, a ma najpiękniejszy uśmiech na świecie i najcudowniejsze oliwkowe oczy błyszczące radością.
- Nie chcę myć zębów. Po co trzeba myć zęby?
- Żeby były zdrowe i nie wypadły – odpowiadam.
- Ja nie chcę mieć zębów. Po co mi one?
- Kocham cię – mówię i przytulam z całych sił.
Jego pytania nadają sens mojemu istnieniu. Zaczynam żyć. I on nie zapyta, ile much mieści się w zupie, albo co myślałby stół, gdyby myślał. Ilość much przeliczyłam w liceum, a stół przesłuchałam nie raz. On zada mi pytania inne. Proste, czasem najprostsze z możliwych. On wie, że odpowiedzi na najprostsze pytania są najtrudniejsze.
- Po co chodzić do kościoła, skoro tam jest nudno?
- Po co muszę chodzić do szkoły?
- Po co muszę uczyć się angielskiego, skoro nie chcę?
- Po co mam ubierać szalik, skoro się spocę?
- Po co mamy psa?
Dziecko najdroższe, jesteś moim wybawieniem, sensem samym w sobie. Obmyślanie odpowiedzi upycha egzystencjalną beznadzieję w najczarniejszy kąt podświadomości.
- Po co się żyje?
Jaka głębia zapytań.
Jest taki mądry, więc muszę wymyślić najbardziej wiarygodną z możliwych odpowiedź.
- Nie chcę żyć, jeżeli codziennie muszę myć zęby.
Skoro mama się namęczyła, żeby ciebie urodzić i zachować przy życiu, twoim obowiązkiem jest żyć. Życie to dar. Nie każdy go dostał.
- A wiesz w bajce to jeden powiedział .... a potem tamten odpowiedział ... cha, cha mamo czy to jest śmieszne?
- Dla większości ludzi to jest śmieszne, ale dla mnie nie. Dla mnie to jest durnowate.
- A dlaczego?
(...)
Mamo na bank jesteś Ufozbirem.
Cha, cha, cha to bardzo śmieszne. Skąd wiedziałeś?
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
tulipanowka · dnia 18.11.2009 08:38 · Czytań: 742 · Średnia ocena: 2 · Komentarzy: 7
Inne artykuły tego autora: