Mertseger 9 - magnat
Proza » Długie Opowiadania » Mertseger 9
A A A

„Nikt nie wyjaśni rzeczy niepojętych”. Cały mijający dzień wydawał mi się dziwny i niezrozumiały. Mężczyzna na dworcu, kobieta ze snów, Mertseger.

Wracałem do domu pełen złych przeczuć. Paczuszka od nieznajomego ciążyła w kieszeni marynarki. Miałem wielką ochotę pozbyć się jej, nie sprawdzając, co zawiera; z drugiej strony – niezdrowa ciekawość, chęć poznania przeznaczenia, była silniejsza. Zbliżając się do kamienicy, odruchowo spojrzałem w okno mojego mieszkania. Jakieś małe, chybotliwe światełko, podobne do płomienia zapałki, błysnęło za szybą. Byłem gotów uznać odblask za wybryk wyobraźni pobudzonej ilością wypitego alkoholu i zmęczeniem, ale po chwili ponownie pojawił się migocący promień. Wyglądało to tak, jak gdyby ktoś bawił się zapalniczką. Widok w równej mierze intrygujący i niepokojący.

Automatycznie sięgnąłem po klucze. Tkwiły na swoim miejscu, breloczkiem zaczepione o pasek spodni. Zapasowego kompletu nie miałem. Jakim sposobem, kimkolwiek ten ktoś był, dostał się do środka mojego lokum? Z mało przyjemnym podnieceniem wchodziłem po schodach. Nacisnąłem klamkę. Drzwi ustąpiły bez spodziewanego oporu. Paniczny strach sparaliżował nie tylko ciało, ale i wolę. Stałem przerażony, jedynie słuch starał się wychwycić jakieś odgłosy, jednak wewnątrz panowała złowroga cisza. Po omacku odszukałem na ścianie kontakt. Żółte światło żarówki dodało mi odwagi.

Przedpokój nie zdradzał najmniejszego śladu nieproszonego gościa. W kuchni było podobnie. Pozostał pokój. Drżącym głosem wyszeptałem: „Kim jesteś?”. Żadnej odpowiedzi. Moje serce biło niczym kościelny dzwon. Nacisnąłem włącznik oświetlenia. W pokoju nikogo nie było. Szybko wróciłem do korytarza i zamknąłem kluczem drzwi. Oparty o nie plecami czekałem, aż nerwy uspokoją się na tyle, bym mógł zacząć myśleć i działać w miarę logicznie.

Wezwać policję? Czym miałbym uzasadnić ich interwencję? Blaskiem odbitym w szybie? Nic nie wskazywało na złożoną podczas mojej nieobecności wizytę. Drzwi mogłem, chociaż to mało prawdopodobne, zostawić przez nieuwagę otwarte. Wystarczyły pobieżne oględziny, by stwierdzić, że nic nie zginęło. Bo i co mogło być łupem złodzieja? Stare meble? Jedyna rzecz godna miana jakiejś wartości, laptop, stał na biurku. Sprzęt stereo, pamiętający dawno minione czasy, również był na swoim miejscu. Żadnych kosztowności nikt by nie znalazł z prostego powodu; nigdy takowych nie miałem. Pieniądze trzymałem w banku, zniknięcie portfela trudno powiązać z tak niepoważnym argumentem, jak krótkie mignięcie, trudnego do wiarygodnego wytłumaczenia, refleksu w oknie.
Sam nie potrafiłem znaleźć odpowiedzi na pytania, tym trudniej byłoby oczekiwać tego od osób obcych. Wezwanie patrolu policyjnego mogło mnie narazić na śmieszność.

Wypity alkohol i napięcie nerwowe wywołały silne pragnienie. Piwo schłodzone temperaturą lodówki, swoim gorzkawym smakiem przyniosło ulgę wyschniętemu gardłu. Otworzyłem następną puszkę. Sięgając po papierosy, trafiłem na podarunek od owego dziwnego osobnika ze zniszczonym parasolem. Puzderko z misternym grawerunkiem na przymocowanym zawiasem wieczku musiało być prawdopodobnie antykwarycznym, dużej wartości rarytasem. Samo w sobie stanowiło drogi prezent.

Odwlekając moment otwarcia, dokładnie badałem opuszkami palców strukturę skomplikowanych ornamentów wyrytych dłutem mistrza. Dużego talentu i cierpliwości wymagało wykonanie rzeźby przedstawiającej kobrę, węża owiniętego wokół skrzydlatej postaci, która, być może, symbolizowała drapieżnego ptaka, z powodu swoich ostrych, zakręconych szponów, gotowych do chwycenia ofiary. Rozszczepiony język węża zagłębiał się w szeroko rozwartym dziobie. Symbolika tego obrazu, zupełnie mi nieznana, wywierała wrażenie zabójczego, ostatecznego uniesienia. Ekstaza dążąca do absolutnej pełni, zatracenia się w jej najwyższej fazie - rozkoszy chwilą śmierci. Uniosłem pokrywkę pudełka.

Na dnie leżała okrągła, różowa pastylka. Kształtem przypominała cukierek do ssania. Równie dobrze mogła być pigułką zawierającą lekarstwo. Lekarstwo lub… Chwyciłem ją dwoma palcami i obejrzałem w świetle żarówki. Wytłoczony napis: „Nepenthes”, niewiele mi mówił. Sięgnąłem po słownik. W języku greckim: „penthos – troska, ból, żałoba”. Czyżby „ne” stanowiło tu zaprzeczenie? Lekarstwo na smutek? Czy też był to narkotyk? Schowałem medykament do pudełka. Nie miałem ochoty na przeprowadzanie eksperymentów na własnym organizmie.

Podszedłem do okna, trzymając w ustach papierosa. Przypaliłem go zapalniczką znalezioną na parapecie. Minęła dobra chwila, zanim dotarło do mnie, że musiała to być ta sama, której płomień widziałem, zbliżając się do domu.




(c.d. Miladora)
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
magnat · dnia 16.05.2011 18:48 · Czytań: 1113 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 24
Komentarze
zajacanka dnia 16.05.2011 19:28
Deser na koniec dnia:)
Duzo meskich przemyslen, ale i kolejna doza dreszczyku na plecach.
- wybrzuszenie wyryte rylcem? - cos tu nie pasuje i to rycie za blisko. Moze lepiej "wyrzezbione"?
Ide do Mili, bo pewnie dalej patrzy z okna:)
julanda dnia 16.05.2011 19:28
:)Krótkie odcineczki, co dla komentujących jest na plus, ale dla ciekawskich już nie.
Wracałem do domu pełen złych przeczuć., tak się zastanawiam, dlaczego? W pewnym momecie można do tego wrócić, w każdym razie takie nawiązanie by mnie interesowało.
Pozdrawiam, do następnego! ;)
Elwira dnia 16.05.2011 19:40
Znowu jest intrygująco i ciekawie, a pastylka jest taką wisienką na torcie. Ciekawe, co z niej wyniknie.
Pozdrawiam, czekając ;)
Usunięty dnia 16.05.2011 19:47
Chyba najlepsza część za wszystkich. Bez zbędnych słów. Niecierpliwie czekam, a teraz lecę do Miladory
green dnia 16.05.2011 19:49
Gładko dziś u Ciebie, intrygująco, ale są takie fragmenty a szczególnie ten

Odwlekając moment otwarcia, opuszkami palców badałem każde zagłębienie i wybrzuszenie wyryte rylcem czy dłutem mistrza
, że aż podskoczyłam bo ile tu kobiecej wrażliwości.

No i pędzę teraz do Mili, bo i ona czeka

Pozdrawiam
MaximumRide dnia 16.05.2011 20:08
No proszę. Jak się chce to się potrafi:) Tutaj już widzę akcja nabiera tempa. I bardzo dobrze. Czekałam na to. W tej części wniknęłam w aurę tajemniczości na dobre. Bardzo dobrze napisane. Nie za długie, żeby nie znudzić czytelnika i nie za krótkie, ale jest w sam raz żeby zaintrygować. Teraz będę się zastanawiać nad tym błyskiem w oknie i tą całą pastylką. :) Urwane w dobrym momencie, tak żeby zachęcić czytelnika do przeczytania kolejnej części. I za to duży plus. Muszę przyznać, że czekam na wasze opowiadania z niecierpliwością. Coraz bardziej sie wkręcam. Oby wena was nie opuściła. Pozdrawiam:)
magnat dnia 16.05.2011 20:09
Zajączku,
całe zdanie brzmiOdwlekając moment otwarcia, opuszkami palców badałem każde zagłębienie i wybrzuszenie wyryte rylcem czy dłutem mistrza. zagłębienie i wybrzuszenie wyryte rylcem czy dłutem.. to według mnie ma sens
magnat dnia 16.05.2011 20:11
Julando, czy jak na jeden dzień trochę dziwnych wydarzeń usprawiedliwia chyba taki stan duch bohatera
magnat dnia 16.05.2011 20:13
zgubiłem słowo splot


Edit.
Masz rację, Zajączku - poprawiłem to zdanie.
zajacanka dnia 16.05.2011 21:22
Buzka:)
julanda dnia 16.05.2011 21:34
;)Wciągneliście w opowiadańsko, to i teraz czytelnicy nie dają spokoju;), otórz i tak uważam, że fajnie by było do tych przeczuć nawiązać. Pozdrawiam!
Azazella dnia 16.05.2011 21:42
Cytat:
Nepenthes
- dzbanecznik?:)
Przeczytałam jednym tchem. Z odcinka na odcinek coraz bardziej sie wciągam:). Ciekawe czym Mila dzisiaj zaskoczy.
Wasinka dnia 16.05.2011 21:48
Zapalniczka i pastylka zaintrygowała. Zgrabny koniec fragmentu. Czyta się ciekawie, wprowadzasz odpowiedni nastrój, który się czuje.
Pozdrowienia wieczorne.
mariamagdalena dnia 16.05.2011 21:54
zaintrygowana!
w 'Odysei' Homera Helena robiła z rośliny Nephentes eliksir zapomnienia - to coś w tym kierunku? :)
julass dnia 16.05.2011 22:44
czy można jeszcze jakiś odkrywczy komentarz napisać po tylu dniach?
niby jest spokojnie aż tu pod koniec jakiś matrix... albo Alicja z pastylką "zjedz mnie":)
i przechodzimy do hotelu naprzeciwko...
PawelP dnia 16.05.2011 22:47
Bardzo fajny fragment :)
Tjereszkowa dnia 16.05.2011 23:28
9 część. Jestem pod wrażeniem odpowiednio dobranego tempa. Akcja skacze, żeby za chwilę wyrównać się i uspokoić. Zaciekawia, macha zachęcająco dłonią, a kiedy lecimy za nią na złamanie karku, chowa się za kamieniem mówiąc „a kuku!”. To sposób na utrzymanie czytelnika przez duużą ilość części. Swoją drogą ciekawa jestem ile ich planujecie. Ten fragment rzuca znowu malutkie odłamki układanki, które czytelnik skrzętnie składa, próbując sklecić z tego jakiś obraz. Obraz ten jest coraz ciekawszy i coraz bardziej wciąga na drugą stronę płótna. Byleby tylko bohater nie łyknął tabletki i nie obudził się w matriksie... Pozdrawiam
Izolda dnia 16.05.2011 23:33
Niech mi tu Miladora nie ściemnia, że nie pomagała pisać tej części, bo nie uwierzę. Jest kilka zdań, które pachną zdradziecko. Oj będę ja się droczyć z szanownym państwem, bo i co mi zrobicie? Greenka zacytowała zdanie, na które razem zwróciłyśmy uwagę, ale ja nie podskoczyłam, ino coś innego. Całkiem machinalnego ;)
Ale treściowo bardzo na tak i ciekawi.

PS. A tam, gdzie teraz jest "automatycznie", to ja widziałam, że wcześniej było "machinalnie". Niby nie grzech, ale no... ;)
Miladora dnia 17.05.2011 03:42
Dziękuję w imieniu swoim i towarzysza niedoli. :D

Izuś - nie pomagam pisać Magnatowi. To on mnie potrafi zaskoczyć.
Ja najwyżej do czegoś mu się przyczepiam po otrzymaniu tekstu, tak jak on czasem mnie.
A że style się zbiegają? Mamy podobny sposób pisania. Już się przyznawałam wcześniej, że od początku próbowałam wejść w jego rytm, zresztą taki, jaki lubię.
Nawet niechcący oboje używamy tego machinalnego sposobu, więc już teraz kontroluję, żeby nie powtarzało się. ;)

Na razie tyle tylko powiem, że w poczekalni siedzą następne odcinki. ;)
I że cały czas dopracowujemy, biorąc wszystkie uwagi pod uwagę. ;)

Dobrego dnia jutro wszystkim Czytkom.
bury_wilk dnia 17.05.2011 08:29
Zrobiło się bardziej dreszczykowo. Może nie aż tak, żebym się bał zejść do piwnicy po butelczynę (nie wiem, co by mnie mogło tak przestraszyć, zebym poniechał :D ) ale niepokojąca atmosfera ładnie się buduje.
p.s. już wiem, ten gość to stary erotoman i w audiotele "zadzwoń do mnie, jestem taka rozpalona" wygrał różową landrynkę :p
Usunięty dnia 17.05.2011 09:18
Już nie będę się powtarzać, że to jest dobre, ta opowieść. A tutaj mi zapachniało matriksem:) Nieźle. Wciągasz, nie nudzisz, intrygujesz. Jest tajemnica - to bardzo dużo daje na plus. Ekstra. Podoba mi się. Dobrze żebyś był sobą, miał ten swój męski styl, a będzie dobrze. Wiem, nie każdemu dogodzi, i nie każdemu musi się podobać. Ale trzeba przyznać, że okropnością byłoby drastyczne czepianie się tej opowieści, bo na razie jest ok.
pozdrawiam serdecznie:)
CelinaDolorose dnia 17.05.2011 09:53 Ocena: Bardzo dobre
Nadal trzyma i nie puszcza
TomaszObluda dnia 17.05.2011 15:38
O nie, Morfeusz. Ten z piórkiem to morfeusz i dał mu tabletkę, która pozwoli mu wydostać się z matrixa.Nadal jest ciekawie i nadal dość interesująco i oryginalnie. Ale ta pastylka mnie martwi.
bury_wilk dnia 17.05.2011 18:17
Spoko, Tomaszu, ja Ci mówię, że to różowa landrynka - całkiem inna bajka ;)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Yaro
15/05/2024 12:13
Michał witam Cię! Dziękuje za komentarz. Pozdrawiam… »
Kazjuno
15/05/2024 08:32
Należy Ci się Ivonno duża pochwała za wygenerowanie komizmu… »
ivonna
14/05/2024 23:07
Zbysiu, sprawa przecinka czy kropki jest kwestią drugo, a… »
Dar
14/05/2024 21:43
Najbardziej podoba mi się w pani poezji: wyważone budowanie… »
Zbigniew Szczypek
14/05/2024 19:01
Ivonko(tak będzie prościej, jeśli oczywiście pozwolisz)… »
dach64
14/05/2024 18:25
Dziękuję za komentarze. Zawsze czytam, nie zawsze… »
jeden
14/05/2024 17:48
Poczułem tę parną, czerwcową noc. Potwierdzam powyższe:… »
mike17
14/05/2024 16:56
Iwonko, żeby tak pisać o kochaniu trzeba być permanentnie… »
Darcon
14/05/2024 16:26
Dobre, Owsianko, można już powiedzieć - jak zawsze. :)»
ajw
14/05/2024 15:13
Ależ nie potrzeba żadnego odwdzięczania się. Jestem tu co… »
ajw
14/05/2024 15:11
Kazjuno - wprawiasz mnie w zakłopotanie. Jest mi bardzo… »
Kazjuno
14/05/2024 14:28
Znakomity erotyk. Zareagowałem uśmiechem, bo pomyślałem, że… »
Kazjuno
14/05/2024 14:04
Ajw, ucieszyłem się z ponownego ujrzenia twojej pięknej buzi… »
ajw
14/05/2024 12:28
Nie pierwszy raz czytam Twój wiersz, więc nie jestem… »
ajw
14/05/2024 12:26
Niezła retrospekcja w zamierzchłe czasy, które wciąż… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 15/05/2024 14:01
  • Piszcie, publikujcie i twórzcie komentarze!
  • Kazjuno
  • 15/05/2024 13:58
  • Aż chce się pisać i publikować w PP. Toż to przedsionek do książkowych wydawnictw!
  • Zbigniew Szczypek
  • 14/05/2024 17:56
  • No nie może być, gwar jak dawniej! Warto było, tylko niech już tak zostanie!
  • Wiktor Orzel
  • 08/05/2024 15:19
  • To tylko przechowalnia dawno nieużywanych piór, nie jest tak źle ;)
  • Zbigniew Szczypek
  • 08/05/2024 10:00
  • Ufff! Kamień z serca... Myślałem, że znów w kostnicy leżę
  • Zbigniew Szczypek
  • 07/05/2024 20:47
  • Hallo! Czy są tu jeszcze jacyś żywi piszący? Czy tylko spadkobiercy umieszczają tu teksty, znalezione w szufladach (bo szkoda wyrzucić)? Niczym nadbagaż, zalega teraz w "przechowalni"!
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/05/2024 18:38
  • Dla przykładu, że tylko krowa nie zmienia poglądów, chciałbym polecić do przeczytania "Stołówkę", autorstwa Owsianki. A kiedyś go krytykowałem
  • Zbigniew Szczypek
  • 02/05/2024 06:22
  • "Mierni, bierni ale wierni", zamieńmy na "wierni nie są wcale mierni, gdy przestali bywać bierni!" I co wy na to? ;-}
  • Dzon
  • 30/04/2024 22:29
  • Nieczęsto tu bywam, ale przyłączam się do inicjatywy.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty