Rzecz bowiem polega na tym, aby pałać szalonymi żądzami i perwersyjnymi pożądaniami, aby mieć pragnienia zbrodnicze i szalone, aby roztaczać wizje nienormalne i psychopatyczne, aby snuć marzenia odważne i bezgraniczne, aby ambicją sięgać daleko i wysoko ponad gwiazdy i całym tak zwanym Wnętrzem przekraczać granice tego, co zwie się chorobą psychiczną, co zwie się psychopatią, co zwie się zaburzeniem i patologią, a jednocześnie w Rzeczywistości zadowalać się owymi okruchami zwyczajnej Rutyny, szarym i nudnym Głazem Schematu, aby poprzestawać na działaniu niezbędnym, ograniczać się do potulnego i pokornego wypełniania Obowiązków, do bezcelowej pracy, do bezsensownego życia codziennego w Kole Fortuny. Na tym polega Dyscyplina. Nie mówcie mi, proszę, że chcecie spełnić marzenia. Jeżeli tak mi powiecie, jeżeli powiecie, że wręcz przeciwnie: że należy dążyć do realizacji marzeń, do urzeczywistnienia swoich wizji, do zaspokojenia swoich pragnień, ambicji i żądz, do samospełnienia i samorealizacji, to odpowiem Wam krótko: jeżeli macie takie marzenia, które da się spełnić, takie ambicje, na których zaspokojenie można liczyć, takie pragnienia, których urzeczywistnienia można się spodziewać i takie pożądania, które można zaspokoić, to jesteście zwykłymi, szarymi ludźmi, jesteście ograniczonym ludem, choćbyście nazywali się elitą, bowiem nie wiecie, czym jest elitarność. Wasze horyzonty są horyzontami chłopa, a Wasze niebo jest w zasięgu Waszych rąk, podobnie jak Wasze piekło. Nie wiecie, co to wyrafinowanie, choćbyście się uznali za najbardziej wrażliwych. Nie wiecie, co to oryginalność, choćbyście nie wiem jak chcieli pokazać swoje dziwactwo. Nie wiecie, co to Otchłań, choćbyście napisali o tym tysiąc wierszy. Nie wiecie, co to Walka Wewnętrzna, nie wiecie, co to Dyscyplina i Samowyrzeczenie. Nie wiecie nic, skoro nie macie marzeń, których nie da się spełnić, skoro nie budzą w Was dreszczu podniecenia wizje, których urzeczywistnienie przeczy prawom tego świata, skoro nie snujecie planów, na których realizację nikomu nie starczy czasu, pieniędzy, odwagi. Wasze plany i marzenia są małe, jak Wy sami. Szare jak Wy sami. Wystarczy trochę szczęścia, pracy, talentu, aby je zrealizować i rzekomo Was zaspokoić. Rzekomo, bo jeżeli myślicie, że marzenia zrealizowane są lepsze od tych nawet niewypowiedzianych, to się mylicie i przekonacie się o tym boleśnie. A jeżeli kiedyś poczujecie zaspokojenie i spełnienie, będzie to tym gorzej o Was świadczyć.
Gdzież tu miejsce na Dyscyplinę? Gdzie byłoby miejsce na moralność, jeżeli wszystkie nasze marzenia i pragnienia byłyby moralne? Gdzie byłoby miejsce na Walkę, na Zmaganie i rodzące się z tego Szaleństwo? Tak, albowiem Szaleństwo wyłania się z tego, że już nie można wytrzymać z samym sobą, że człowiek rozpada się i jedna część drugiej nienawidzi, jedna drugą wyśmiewa, szarpie i rzuca o ścianę...I to jest Ideał. Ostatecznie Ideałem jest zimny, twardy, zamknięty w sobie i wyobcowany ze świata psychopata, który we Wnętrzu swym pieści po nocach wizje i marzenia pełne Perwersji, Patologii, Psychopatii, który kipi od ambicji, którym szarpie żądza Władzy i Wielkości, który ciągle sam siebie nienawidzi, bije, kopie, dusi i drapie, bo nie może już wytrzymać pod Pokrywą Schematu, pod Stalowym Wiekiem Zasad i w Więzach Dyscypliny i ciągle sam musi się katować, ciągle musi sam mocniej zaciskać więzy dookoła swych ramion i wokół swojej szyi... I tą Dyscypliną jeszcze bardziej się wywyższa, w tej ciągłej wewnętrznej Walce odnajduje raz po raz kolejny powód, aby się coraz to bardziej podniecać i zachwycać własną wielkością, aby coraz bardziej odrywać się od ludzi...Aż w końcu nie może już wytrzymać z samym sobą, nie może już wytrzymać tej ciągłej Walki, nie może wytrzymać samotności i to jest jeszcze bardziej cudowne, bo w tym smutku i gniewie jest radość...Radość Szaleństwa i Zachwyt nad Psychopatią, nad własnym Oderwaniem, nad własną Wyższością...Ja, szalony! Ja i wszystkie moje Otchłanie Rozpaczy i Pustki Samotności, wszystkie moje Szalone Ambicje i Niedoścignione Ideały, wszystkie moje małe i duże objawy Choroby, tak, tak, już mnie nie możecie wyśmiewać, już nie możecie mnie do siebie wciągnąć, nie możecie przejść obojętnie, lecz macie się bać, musicie się bać! Musicie traktować poważnie! Musicie wreszcie dostrzec moją Inność, moją Elitarność, moją Wyższość! A wszystko to prowadzi coraz to dalej i dalej, wgłąb świata Choroby, Patologii i Perwersji, daleko za Granicę Kontroli, a im dalej tym ciemniej, zimniej i coraz bardziej pusto, coraz większy Gniew, coraz większa Nienawiść, coraz większa Rozpacz...Oto Ideał: człowiek zszargany samym sobą. Człowiek w samym sobie rozedrgany. Człowiek, którym ciągle coś szarpie, który nie może, a jednak musi, który zajeżdża sam siebie jak konia, który doprowadza się aż do skraju Przepaści, który w Przepaść spada, wciąż spada w Otchłań i Pustkę...I rośnie to, i wzmaga się, i pęcznieje, i pączkuje, rośnie na drożdżach Szaleństwa, a wszystko szczelnie zamknięte, o tak! Niech rośnie to Ciśnienie! Aż już nie może, już naprawdę nie może i wybucha...Rozsadza człowieka w jednym akcie Zamroczenia...A wtedy następuje Realizacja. Wtedy się to Urzeczywistnia. Płoną Ognie, cały Człowiek staje się Płomieniem i Spala się własnym Gniewem, własną Rozpaczą, Rozkoszą, własną Wyższością, własnym Szaleństwem, o, czy potraficie to zrozumieć?! A wtedy w Szale, w Bakchicznym Szale, który jednak nastąpił dzięki Apollinowi, wtedy w owym Szale robi...Co robi? O, wszystko może robić! Zazwyczaj jednak dokonuje Rzezi, bo zdaje mu się, że może wyrżnąć świat cały, że może wszystkie te Świnie, którymi pomiata i pogardza, wszystkie je spalić, zniszczyć, zetrzeć na proch i z rozkoszą patrzeć w ich świńskie, zalęknione oczka i z dzikim podnieceniem słuchać ich trwożliwego kwiku...Ale w końcu trzeźwieje i zdaje sobie sprawę, że zaraz będzie po wszystkim, zaraz Liczba wygra z Siłą i Jakością, zaraz przyjedzie Policja, zaraz wszystko się skończy...I wtedy w rozpaczy zabija się sam. Dokańcza dzieło Spalenia się Samym Sobą. Jedna Część, tłamszona przez lata, pożera wszystkie inne, gdyż jej Ciśnienie było zbyt duże, gdyż ponad miarę była karmiona i pieszczona, a gdy wreszcie zerwała Łańcuchy, gdy wreszcie wydostała się z Kajdan...Zasiała Ziarno. Ziarno Rzezi i Nasienie Zagłady. Cóż za Rozkosz. Cóż za Duma. Cóż za Siła. Cóż za Spełnienie. Ale na chwilę, więc trzeba mieć odwagę zakończyć dzieło i wbić ten nóż, nacisnąć spust...A czasem od tego może się zacząć i na tym zakończyć. Może nawet nie być Rzezi, ale to robią typy smutne, a nie gniewne, to się dzieje wtedy, gdy weźmie górę Nienawiść do siebie, gdy przeważy ona nad Nienawiścią do Innych, do tych parszywych Świń.
Ale tego nam zakazano. Teraz już rozumiecie, że elita musi sama siebie trzymać w zamknięciu Norm, Form i Schematów. Rozumiecie, dlaczego, Świnie? Rozumiecie, że to dla Was wszystko? Chociaż nie, nie dla Was, tak naprawdę przecież dla nas, bo wierzymy, wierzymy w wieczną karę i nagrodę...Może to Wy uknuliście ten spisek i wmówiliście nam, że jest jakaś Moralność, jakaś wieczna kara i nagroda, jakieś Piekło i Niebo, a wszystko po to, abyśmy nigdy nie śmieli wybuchnąć...A może tak jest naprawdę, może to Bóg zabronił Nam tej rozkoszy, On, Który wszystko może, a Któż ośmieli się nazwać Go Tyranem? Zostawia ją dla Siebie, poniża Nas, ryje nasze świńskie wkłada nam w błoto, każe Nam się czołgać przed Świniami, każe nam Świnie kochać, każe Nam im pomagać i przed nimi wręcz padać na kolana, aby nakarmić głodnego, opatrzyć chorego, napoić spragnionego, pouczyć nieumiejętnego, napomnieć grzesznego...Obrzydliwość i ohyda. Podłe społecznikostwo. Parszywa solidarność. Altruizm przyprawiający o mdłości. Wolontariat, tfu! Lecz cóż zrobić, gdy On każe? Z Nim nie ma dyskusji, Jego Słowa nie podlegają ocenie, przed Jego Obliczem wszyscy jesteśmy Świniami, jesteśmy Robakami, które czołgają się w Błocie, niegodni niczego, zasługujący tylko na wieczną Ohydę, Obrzydliwość, Pogardę i Okrucieństwo...Na kolana, psie! Na twarz, suko! Czołgaj się i wij przed Panem Twoim, o tak, lecz my tylko cząstkę z tej Rozkoszy możemy dla siebie zagarnąć, tworząc nasze małe własne królestwa, śmieszne jakieś hierarchie i władze, zawsze ograniczone Jego Władzą...
Nie wiem, czy tak jest, ale tak być może i to jest wystarczający powód, abym został zastraszony i siedział cicho, potulnie jak piesek, jak robak, merdał ogonkiem i Panu swemu grzecznie przynosił patyk, choćbym musiał zanurzać ryj w błocie, bagnie i nawozie, aby go wyciągnąć. Ale nic mnie nie powstrzyma przed tym, abym czuł. Nic mnie nie powstrzyma przed tym, abym o tym pisał. On tego nie zakazał. Uczucia nie są grzechem, a więc czujmy! A więc dalejże, w fantazje, w marzenia, w wizje, w pożądania, w pragnienia, w żądze, w ambicje! Ale niech Ręka Boska broni przed ich realizacją! Taki oto jest Wzór, taki daję Wam dziś Ideał, Wy, którzy chcecie mienić się Elitą! Kto zechce, niech bierze i tak czyni! Bierzcie z tego wszyscy, jeśliście zdolni pojąć to i zrozumieć, jeśliście zdolni żyć tak i czuć!
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt